Encyklopedia Rocka

Odcinek 19 - wzrastające napięcie

Ostatnie odcinki poświęcone były konkretnym tematom, najwyższy czas na przegląd świeżej dostawy. Tym razem proponuję mieszankę klimatów. Zaczynamy delikatnie, od klasyków młodszych i starszych, aby przejść do propozycji o ostrzejszym zabarwieniu. Napięcie będzie rosło wraz z każdym kolejnym utworem! Wspólny mianownik - wszystkie są niewątpliwie godne uwagi! A w następnym odcinku przyjrzymy się nowościom z rodzimego rynku. Tradycyjnie, zapraszamy na [https://www.youtube.com/watch?v=rwRScXqKoXY&list=PLvzKAj-OUS_Vr4Vs8hXDr7yfY2GU8HqKt nasz kanał YouTube] [https://www.youtube.com/watch?v=rwRScXqKoXY&list=PLvzKAj-OUS_Vr4Vs8hXDr7yfY2GU8HqKt Johnny Cash - She Used To Love Me A Lot] Nie raz już takie historie przemysł muzyczny przerabiał. Od śmierci **Johnny'ego Casha** minęła już ponad dekada, tymczasem my dostajemy album z premierowymi numerami Faceta w Czerni. Na //**Out Among The Stars**// trafiły "półkowniki" ze studia Columbia zawierające zapis sesji z Billym Sherrilem z pierwszej połowy lat 80., odkryte przez syna Casha, Johna Cartera. I tak utwory najpewniej uznane za słabe na owy czas, niespecjalnie dla mistrza udany, lśnią po latach silnym blaskiem. Tak dobrej muzyki nigdy za wiele, czego dowodem singiel //She Used To Love Me A Lot//, zapowiadający cały album. [https://www.youtube.com/watch?v=p4wTRbW0aos&list=PLvzKAj-OUS_Vr4Vs8hXDr7yfY2GU8HqKt Jake Bugg - Slumville Sunrise] Po dawce nostalgii od Mistrza, czas na młodych kreowanych na jego zastępców. Choć śmieszność tychże porównań najlepiej wskazuje bezpośrednie zderzenie tych dwóch utworów obok siebie. Nie mam zamiaru tu krytykować młodej angielskiej nadziei - **Jake'a Bugga** - bawi mnie po prostu patos od bijących pokłony anglojęzycznych krytyków. Jake całkiem fajnie reaktywuje we współczesnych czasach stary, dobry i zapomniany folk. Ma doborowe grono współpracowników (oczywiście Rick Rubin w okolicy), niezłe referencje od brytyjskiej rockowej śmietanki, odpowiednio stylizuje się na człowieka zanurzonego w przeszłości. I jak na gościa z rocznika 1994 (sic!), wychodzi mu to wszystko naprawdę nieźle! Posłuchajcie sami! [https://www.youtube.com/watch?v=hJ4a_tgJp4I&list=PLvzKAj-OUS_Vr4Vs8hXDr7yfY2GU8HqKt Bruce Springsteen - Just Like Fire Would] I znów klasycznie. Jedenasty numer 1 w USA (do przebicia tylko **The Beatles** i **Jay-Z**), dziesiąty w Anglii (tu na liście wszech czasów ma "piątkę"), to w telegraficznym skrócie osiągnięcia najnowszego albumu Bossa, //**High Hopes**//. A wszak to płyta, która zawiera covery i wcześniej niepublikowany materiał z ostatnich lat. //Just Like Fire Would// z repertuaru australijskich **The Saints** jest jednym z jej najjaśniejszych punktów, choć przyznajmy, że jesteśmy tu całkiem blisko oryginalnej wersji. Dodatkowy smaczek stanowi gościnny udział Toma Morello. [https://www.youtube.com/watch?v=ajVoeX4eqIQ&list=PLvzKAj-OUS_Vr4Vs8hXDr7yfY2GU8HqKt U2 - Invisible] Jakoś tak bez większego echa przeszedł ten utwór. I w sumie niespecjalnie mnie to dziwi. Bo to wszakże takie typowe, flirtujące z elektroniką, ale wciąż klasyczne **U2**. Utwór, owszem niezły, ale plasujący się w zespołowej średniawce. I niby miał to być zwiastun nowej płyty, ale wszystko wskazuje na to, że nic z tego nie będzie, bo, jak ćwierkają coraz głośniejsze ptaki, sesja nagraniowa z **Danger Mousem** wypada dość średniawo. Zatem może być to jedyna oficjalna pamiątka z tej sesji nagraniowej, zwłaszcza że w sprawie nowej płyty wszyscy wkoło nabrali wody w usta. [http://www.youtube.com/watch?v=Qtb11P1FWnc&list=PLvzKAj-OUS_Vr4Vs8hXDr7yfY2GU8HqKt Coldplay - Magic] I w ramach zaskoczenia, po **U2**, **Coldplay**. Również elektronicznie, ale jednak dwa kroki dalej pod tym względem, prościej i znacznie surowiej. To zapowiedź płyty //**Ghost Stories**//, która na rynku ukaże się już jutro! Wszystko wskazuje na to, że takich pompatycznych hitów, jak ostatnio, nie będzie i **Coldplay** powraca do delikatniejszych, bardziej intymnych klimatów. Ciekawe co z tego wyjdzie?! [http://www.youtube.com/watch?v=nItYgMJBMA0&list=PLvzKAj-OUS_Vr4Vs8hXDr7yfY2GU8HqKt Kings Of Leon - Temple] I jeszcze młodsze pokolenie, do tego zza oceanu, choć doceniane przede wszystkim na Starym Kontynencie. //**Mechanical Bull**//, szósty album rodzinnej ekipy z Nashville to powrót **Kings Of Leon** do dobrej dyspozycji. Nie brak dobrych numerów, nie niosą jednak one takiego ładunku emocji i przebojowości, jak największe hity kwartetu, czego przykładem utwór //Temple//. [http://www.youtube.com/watch?v=5sddPOg1Bb8&list=PLvzKAj-OUS_Vr4Vs8hXDr7yfY2GU8HqKt Gus G. - I Am The Fire] Ok, czas najwyższy wyostrzyć klimat! **Gus G.** nagrał pierwszy solowy album. Zaskakująco dobry, ciekawy, przynoszący przynajmniej dwa naprawdę hitowe utwory. Jeden z nich to właśnie niezwykle przebojowy, //I Am The Fire// z gościnnym (i sporym kompozycyjnie) udziałem członków zespołu **Devour The Day**. W tym do bólu klasycznym heavy-metalowym przeboju nie brakuje oczywiście miejsca na błyskotliwą solówkę. Więcej o tej ciekawej płycie już wkrótce w rockersowej Rockopedii. [http://www.youtube.com/watch?v=C1zPls_cYc0&list=PLvzKAj-OUS_Vr4Vs8hXDr7yfY2GU8HqKt Red Dragon Cartel - Deceived] A oto i jeden z poprzedników Gusa na etacie u **Ozzy'ego**, Jake E. Lee, który po latach przypomina o sobie, wracając z zespołem **Red Dragon Cartel**. Gitara ta sama, image praktycznie też niewiele się zmienił, energia jest, opinie o płycie dosyć ciepłe (również i o tej kapeli wkrótce więcej na naszych łamach), nic tylko przyklasnąć temu projektowi i i życzyć sukcesów. Posłuchajmy otwieracza z debiutanckiej płyty zespołu. [http://www.youtube.com/watch?v=cAAfrzPOUvs&list=PLvzKAj-OUS_Vr4Vs8hXDr7yfY2GU8HqKt Saliva - Rise Up] Mało kto mnie ostatnio tak zaskoczył jak **Saliva**. Zdążyłem już zapomnieć o tej kapeli z Memphis, jakoś umknęło mi to, że od jakiegoś czasu na pokładzie nie ma z nimi Joseya Scotta. Co się okazuje? W tym roku wydali album //**Rise Up**// z fajnym, tytułowym utworem, przypominającym mi złote czasy nu-metalu. A album ten, to nic innego, jak lekko odchudzona reedycja //**In It to Win It**// z zeszłego roku. Chłopaki się tłumaczą, że ta wcześniejsza wersja to tylko taki limitowany prezent dla fanów... Nie wnikam, ważne że, jak wspomniałem ten utwór przywraca w najlepszym wydaniu metalowe klimaty panujące w czasie przełomu wieków... [http://www.youtube.com/watch?v=cl2D7J_FL_U&list=PLvzKAj-OUS_Vr4Vs8hXDr7yfY2GU8HqKt Korn - Never Never] **//The Paradigm Shift//** był wielkim wydarzeniem 2013 roku. Do **Korna** powrócił wszakże syn marnotrawny - Brian "Head" Welch. W efekcie grupa spojrzała ku starym dawnym czasom, pozostając ledwie fragmentem stopy jednej nogi w klimacie ostatnich eksperymentów. Wzorcowy przykład to singlowy //Never never//, który najbardziej odsłania jeszcze ślady //**The Path Of Totality**//. **Korn** wciąż nie zawodzi! [http://www.youtube.com/watch?v=W7mNmiW9qts&list=PLvzKAj-OUS_Vr4Vs8hXDr7yfY2GU8HqKt Black Label Society - My Dying Time] //To duży krok we właściwym kierunku, ale i początek dalekiej drogi do dawnej dyspozycji// [http://rockers.com.pl/rockopedia/plyta/recenzje/976.html pisałem nie tak dawno] o nowym dziele **Black Label Society** o groteskowym tytule //**Catacombs Of The Black Vatican**//. Wydaje się, że grupa w końcu wraca na właściwe tory, a zapowiadający album singiel //My Dying Time// to bez dwóch zdań zwiastun lepszych czasów. Posłuchajcie zresztą solówki! [http://www.youtube.com/watch?v=LyA1GL1touw&list=PLvzKAj-OUS_Vr4Vs8hXDr7yfY2GU8HqKt Five Finger Death Punch - Battle Born] Gośno tych kalifornijczykach ostatnio. Ich dwie zeszłoroczne płyty, dwie części //**The Wrong Side of Heaven and the Righteous Side of Hell**// narobiły sporo zamieszania, o czym świadczy chociażby debiut pierwszej z nich na drugim miejscu w amerykańskim Billboardzie. Panowie nie biorą jeńców, ale potrafią też zagrać melodyjnie i przebojowo, czego chyba najlepszym przykładem //Battle Born//. [http://www.youtube.com/watch?v=nSjDyle4gPE&list=PLvzKAj-OUS_Vr4Vs8hXDr7yfY2GU8HqKt Sebastian Bach - All My Friends Are Dead] Oj, męczy się **Sebastian Bach** w dzisiejszej rzeczywistości. Oj, jakże widać, że chciałby grać na stadionach dla tysięcy, być znów w centrum zainteresowania, rządzić i dzielić na rockowej scenie. Tymczasem startuje właściwie od zera i, kurczę, gryzie się ta jego sceniczna gwiazdorska poza z rzeczywistością. Nowy album daje nadzieje na lepszą przyszłość, Sebastian wyraźnie powraca do formy, tak jak i zresztą jego ex-koledzy ze **Skid Row**, choć może lepiej ich tu nie wspominać... A na płycie towarzystwo nie byle jakie, na basie (i jak widać w klipie - na gitarze!) Duff McKagan, na perkusji Bobby Jarzombek, a za konsoletą Bob Marlette. Oto i //All My Friends Are Dead// z tegoż albumu. Dość dziwne wrażenie robi na mnie zestawienie hołdu dla zmarłych przyjaciół na początku z dziwnymi minami i pozami Bacha w teledysku, jakiś taki dysonans pomiędzy tekstem, a interpretacją muzyczną. Ale może to ja jakiś przewrażliwiony jestem, numer wszak całkiem niezły! [http://www.youtube.com/watch?v=hZNeastYxEc&list=PLvzKAj-OUS_Vr4Vs8hXDr7yfY2GU8HqKt Sabaton - To Hell And Back] I na zakończenie, świeżuteńki **Sabaton**. W doskonałej formie i doskonale znanym stylu, choć nawiązanie do muzycznych klimatów spaghetti-westernów jest pewnym zaskoczeniem. Fani są, tak czy siak, zachwyceni! Premiera całej płyty, jutro.