Koncert zarejestrowany w 2004 roku, tuż przed premierą płyty **Tempo Of The Damned**. Występ można śmiało określić jako bardzo udany. Zespół powrócił znów ze Stevem Souze'a w roli wokalisty i jest gotów na wszystko. Mamy trochę ujęć krzyczących fanów sprzed klubu, coś zza kulis, a także dwugodzinny koncert. Całość utrzymana jest w klimacie bootlegowym. Nakręcona z jednej kamery, gdzieś z końca sali, która porusza się tylko w poziomie i operuje zbliżeniami. Czyli totalny minimalizm. Na pewno jest to ciekawy pomysł. Koncert wypada dzięki temu bardzo klimatycznie. Dźwięk również pozostawiono surowy. Nie jest zły. Po prostu ściągnięty z konsolety. W secie oczywiście sporo nowych numerów i nieśmiertelna klasyka.