Encyklopedia Rocka

8 / 10

Rafał Biela

To było bardzo fair ze strony Marka Tremontiego. Po rozpadzie **Creed** mógł walczyć o zachowanie popularnej nazwy, bo przecież w praktyce to Scott Stapp odszedł, a reszta muzyków postanowiła grać dalej razem. Ale zdecydowali się jednak zacząć wszystko od początku pod nową nazwą i z nowym wokalistą. Efektem jest album **One Day Remains**, który zresztą okazał się lepszy, niż wcześniejsze dokonania **Creed**. Właściwie styl pozostał niezmieniony. To nadal bardzo melodyjna gitarowa muzyka, w której słychać dalekie echa grunge, ale przede wszystkim jest to charakterystyczny amerykański radiowy hard rock, za którego powstanie odpowiedzialny jest m.in. właśnie **Creed**. Ale tym razem do prostych przebojowych piosenek dodano coś więcej. Słychać to już w otwierającym //Find The Real//, gdzie zespół pozwolił sobie na dużo mocniejsze granie, niż pod poprzednim szyldem. Podobnych utworów jest tu jeszcze kilka. Tytułowy //One Day Remains// to jakby specyficzny miks stylów **Creed** i **Black Label Society**. Z kolei //Watch Your Words// ma ultraciężki riff i wysoki czysty wokal, przypominający trochę Bruce’a Dickinsona. Podobnie prezentuje się //Metalingus// i w tych utworach zespół właściwie zbliża się do heavy metalu. Wrażenie pogłębiają jeszcze znakomite riffy oraz rozbudowane solówki Tremontiego, których na płytach jego macierzystej formacji nie uświadczymy. Czyli muzyka poważniejsza i dojrzalsza. Nie zabrakło też momentów lżejszych, jakby bardziej bezpośrednio odwołujących się do przeszłości. Takie są //Open Your Eyes// i //Down To My Last//, utwory niezwykle melodyjne i przebojowe, bardzo mocno przypominające hity **Creed**. Jednak i tutaj zespół nie gra już w tak oczywisty sposób. Przede wszystkim swoje umiejętności pokazuje Tremonti – jego solówki łączą umiejętnie chwytliwość i wirtuozerię techniczną. Poza tym na charakter kompozycji wpływa specyficzny wokal Mylesa Kennedy’ego, który w porównaniu do Scotta Stappa dysponuje znacznie szerszą skalą. Ma też ciekawe pomysły na urozmaicenie utworów, czego najlepszym przykładem mostek w //Open Your Eyes//, gdzie zaczyna od spokojnego nucenia melodii, żeby za chwilę przejść w wyższe rejestry, znakomicie współbrzmiąc z gitarowym solem. **Alter Bridge** nie rezygnują też z typowych ballad. O ile jednak //Burn It Down// jest po prostu niezłe, ale nie powala, to już dwie pozostałe należą do najjaśniejszych stron albumu. Najpierw //Broken Wings//, rozpoczynające się znakomitym gitarowym wstępem w charakterystycznym stylu i z unikalnym brzmieniem Tremontiego. Utwór ma spokojną, stonowaną zwrotkę i ożywia się w mocnym, porywającym refrenie, nawiązującym do najlepszych utworów **Creed**, w rodzaju //One Last Breath//. Z kolei //In Loving Memory// to bardziej rozbudowana kompozycja, także ze wspaniałą zagrywką gitarzysty, ale też naładowana niesamowitymi emocjami – tekst skierowany jest do dopiero co zmarłej matki Marka Tremontiego. Utwór wznosi się i opada, z sennych zwrotek przechodzi do udramatyzowanych refrenów i wraca na spokojne wody w mostku z urokliwym nuceniem Kennedy’ego (znowu), a wszystko wieńczy rewelacyjne gitarowe solo. W stosunku do prostych kompozycji typu zwrotka – refren – zwrotka z czasów **Creed**, jest to dowód wskoczenia na wyższą półkę. **One Day Remains** to płyta ciekawa i dojrzała muzycznie, świadcząca o niemałym rozwoju. Jedyną wadą wydawnictwa może być kilka zbyt wyraźnych kopii **Creed** (poza wymienionymi jeszcze //Shed My Skin//). Zdecydowane oderwanie się od tradycji poprzedniego zespołu na pewno pomogłoby uzyskać większą wyrazistość. Jednak zespół zdecydowanie zdał egzamin i na pewno nie tylko fani hitów z czasów Stappa znajdą tu coś dla siebie.
Data dodania: 01-01-2012 r.

One Day Remains

Alter Bridge

Data wydania: 2004

Wytwórnia: Wind Up Records

Typ: Album studyjny

Producent: Ben Grosse

Gatunki: