Już dawno minęły czasy, kiedy przesłuchiwanie koncertówek sprawiało mi przyjemność. Jeszcze w czasach kiedy słuchałem //**Knights Live**// było to dla mnie dość duże wydarzenie. Obecnie jednak co rusz padają jakieś nowe płytowe propozycje koncertowe, czasem są to wręcz podobne wydawnictwa wciąż tych samych zespołów, z bardzo podobnym repertuarem, w których zmienia się głównie miejsce i czas występu. Czasem te płyty się odkłada na później i potem z pewnym zakłopotaniem widzi się listę albumów koncertowych ulubionych zespołów. No chyba, że chodzi wydawnictwa DVD, wtedy częściej pojawiają się chęci na muzyczną ucztę w towarzystwie rockowych idoli. Nie inaczej było w przypadku //**Live on Fire**//. Bez większego entuzjazmu odsłuchałem materiał audio, z większym zainteresowaniem skupiłem się na jego odpowiedniku na DVD. Nie znaczy to oczywiście, że pod względem czysto muzycznym jest to zły występ. Wręcz przeciwnie - zespół jest wciąż w bardzo dobrej formie, a lista tytułów musi wzbudzić uznanie fanów. Początek może brzmi trochę zniechęcająco, mimo, że podany został bardzo dobry //Ghost in the Black//. Z czasem jednak robi się coraz ciekawiej i nasuwa się pewna analogia w stosunku do //**Knights Live**//, tak w ogólnym odbiorze, jak i w kwestiach szczegółowych rozwiązań. Tu też jest sporo kombinacji w kompozycjach, są utwory łączone, są covery rockowych klasyków (przede wszystkim wymienione w setliście: znany już w wykonaniu Pella //Mistreated// oraz //Whole Lotta LOVe//, ale nie tylko, wystarczy uważnie śledzić końcówkę medleya //Masquerade Ball/Casbah/Dreaming Dead// by wyłowić znajome dźwięki //Heaven and Hell// **Black Sabbath**). Jest też miejsce na solówki poszczególnych muzyków, śpiew publiczności, oraz dialogi wokalisty z fanami. I niby wszystko dobrze, ale poza zagorzałymi fanami **Axela** ciężko chyba będzie kogoś zachęcić do przesłuchania całej płyty.