Encyklopedia Rocka

6 / 10

Paweł Chmielowiec

Wiele sobie po tej płycie obiecywałem, bo powodów nie brakowało. Długi czas oczekiwania na nowy materiał, powrót do składu Steve'a "Zetro" Souzy, no i jeszcze ta moja żarliwa miłość do thrashu firmowanego przez kapelę Gary'ego Holta. Miłość wielka, ale nie bezwarunkowa. W przeszłości **Exodus** swoimi albumami oddawał znacznie częściej strzały celne niż chybione, ale pierwszą dekadę XXI w. uważam za wybitnie dla nich udaną. Niestety //**Blood In, Blood**// Out to rzecz trochę mniej udana, jednak wciąż godna przesłuchania. Muzycznie mamy tu pożądany zwrot w stronę oldskulowego grania. Utwory są bardziej zwarte, krótsze, mniej rozbudowane, bez aspiracji do epickiego grania, jak na wcześniejszych wydawnictwach. W żołnierskich słowach: dostajemy definicyjny thrash metal. Zdecydowanie lepiej prezentuje się pierwsza połowa płyty. Tutaj trafiły najciekawsze utwory. O ich jakości, o dziwo, nie świadczą natchnione riffy (a dawniej tak często bywało), lecz nośne refreny. Najczęściej zbiorowo skandowane, choćby w //Body Harvest// czy //Collateral Damage//, w którym są fajne patenty przywodzące na myśl kultowy //The Toxic Waltz.// Także numer tytułowy może (musi) się podobać i z pewnością na stałe zasili koncertowy repertuar składu z San Francisco. A co z tymi riffami? No właśnie trochę krucho. Gitarzysta Gary Holt (główny twórca repertuaru) ma do nich niebywała smykałkę, ale na //**Blood In, Blood Out**// nie podołał zadaniu. W czaszkę może wwiercić się ten z //Salt The Wound// i... koniec. Nie porywają także propozycje od drugiego wioślarza, Lee Altusa (//Body Harvest//, //Honor Killings//). Skoro już stawiam tezę, że //**Blood In, Blood Out**// jest dziełem mniej udanym, to należy ja udowodnić i wytknę inne wady, prawda? Z początku na pewno rozczarowuje mało efektowny udział ciekawych gości. Solówka Kirka Hammeta (Tak! Tego od **Metalliki**!) w //Salt the Wounds// nie zwraca uwagi, zaś wspomaganie Chucka Billy'ego z Testamentu jakoś ginie w natłoku dźwięków. Na koniec rzecz najważniejsza: albumowi brakuje różnorodności i odpowiedniej chemii sprawiającej, że całości dobrze się słucha. Żeby była jasność: dobrych kawałków tutaj nie brakuje, rzetelnego czadu też. Produkcja jest wyborna, brzmienie tłuste, pełne i miażdżące. Przesadą jest mówienie o poważnym kryzysie w szeregach **Exodus**, ale po takim czasie i ciekawej rotacji w składzie można było oczekiwać znacznie więcej.
Data dodania: 15-12-2015 r.

Blood In, Blood Out

Exodus

Data wydania: 2014

Wytwórnia: Nuclear Blast

Typ: Album studyjny

Producent: Exodus

Gatunki: