Encyklopedia Rocka

6 / 10

Maciej Wilmiński

Różnie bywało z poziomem ostatnich płyt **Black Label Society**, ale ballady zawsze trzymały na nich klasę. Ostatnio forma wręcz mocno zwyżkowała (//Angel Of Mercy// i //Scars// z //**Catacombs Of The Black Vatican**//), z dużym optymizmem przyjąłem zatem wiadomość o tym, że w 20. rocznicę wydania swojego jedynego solowego albumu, w pełni balladowego //**Book Of Shadows**//, Zakk Wylde planuje jego kontynuację. Jak się okazuje, optymizm był uzasadniony. Umiarkowanie. Na początek trzeba podkreślić, że Zakkowi udało się przywołać ducha tamtego dzieła, zarówno pod kątem klimatu, jak i wokalnie. To ważne, bo jednak //**Book Of Shadows**// było dziełem wyróżniającym się w twórczości brodatego gitarzysty ciepłym, intymnym nastrojem i delikatniejszym, bardziej śpiewnym wokalem. Można było się o to obawiać, bo muzykowi towarzyszy sekcja rytmiczna **BLS**, a wszak bazujący na tych samych założeniach album tejże kapeli, //**Hangover Music Vol. VI**// sprzed 12 lat, był dziełem średnio udanym. //**Book Of Shadows II**// to zatem znów Zakk śpiewający łagodniej, czarujący melodyjnym głosem i przekazywanymi emocjami. Lata pracy ze skrzeczącym gościem, który swoimi wokalnymi interpretacjami potrafił tworzyć magię, zrobiły swoje. W przeciwieństwie do "jedynki", jest to jednak album bardziej jednostajny, całkowicie nostalgiczny, zanurzony w może nie depresji, ale porządnej jesiennej zadumie. W tekstach jest raczej smutno. Zimny wiatr, opadające liście, dom żałoby, grudniowe łzy, burzliwe, najczarniejsze dni, wczorajsze łzy, góra smutku. Ot, takie to klimaty. Trochę średnio słucha się to, gdy za oknem zaczyna się porządna wiosna, ale najwyraźniej kiedy Zakk to pisał, aura była nieco inna. Muzycznie ubrane jest to w dźwięki głównie akustyczne, świetną robotę robi tu i ówdzie delikatny hammondzik, ale oczywiście Wylde nie zapomina o swojej podstawowej broni i nieraz wybrzmiewają znakomite, emocjonalne solówki, czy to bardziej (//Dakrkest Hour//, //The King//, //Harbors of Pity//) czy mniej (//Autumn Changes//, //Tears Of December//) ekspresyjne. Płyta ma bardzo dobry początek i szybko "chwyta", mimo wspomnianego, niezbyt radosnego nastroju, słucha się jej doprawdy z przyjemnością, a chwytliwe refreny szybko zapadają w pamięć (//Tears Of December//, //Lost Prayer//, //Darkest Hour//). Szkoda tylko, że rzadko pojawia się weselsza, żwawsza nuta (//Lost Prayer//), gdzieś bowiem w okolicy //The Leevee// zaczynamy się nużyć i tonąć w monotonii i powtarzalności, tak muzycznej, jak i słownej. Całość ratuje znakomita końcówka z najlepszym, najbardziej przebojowym (i słusznie wybranym na singla) //Sleeping Dogs// i najbardziej emocjonalnym, fortepianowym //The King//. Ten ostatni balansuje na cienkiej granicy kiczowatej pościelówy z aż nazbyt natchnionym tekstem, ale w mojej ocenie jej nie przekracza i pięknie wieńczy album. Album nierówny i przede wszystkim nazbyt monotonny. O ile patrząc na wspomniany słaby "środek", pojedyncze utwory nawet się bronią, to zebrane w takiej dawce i ilości zwyczajnie nużą. Szczególnie, że to ponad godzina muzyki. Skrócenie o 3 utwory do długości i jedenaście utworów jak na "jedynce", wyszło by tej płycie tylko na dobre. W przypadku filmów, jeżeli uwielbiamy pierwowzór, podobają nam się nawet najsłabsze sequele. Radość z obcowania z lubianymi bohaterami rekompensuje wszystko i przymykamy oczy na największe wady czy uproszczenia scenariusza. Podobnie jest i w przypadku tego albumu. Albumu, który świetnie przywołuje ducha swego poprzednika sprzed 20 lat i ma doprawdy znakomite momenty. Ale, który jako całość, pozostawia jednak niedosyt. A w głębi duszy rozczarowanie, do którego trudno się przyznać.
Data dodania: 02-05-2016 r.

Book Of Shadows II

Zakk Wylde

Data wydania: 2016

Wytwórnia: E1 Entertainment One Music

Typ: Album studyjny

Producent: Zakk Wylde

Gatunki:

  • rock