Wiedziałem! Od początku było jasne, że taki gwiazdor jak Vince Neil po wyrzuceniu z **Motley Crue**, nie dołączy do innego zespołu. Po prostu musi (śladami choćby Ozzy’ego czy Davida Lee Rotha) spróbować sił jako solista. W 1993 roku światło dzienne ujrzał debiutancki album Neil’a, który okazał się balsamem na skołatane nerwy fanów **Crue**. **Exposed** można śmiało konfrontować z starymi albumami jego byłego zespołu. To najwyższej klasy, amerykański hard rock pełen żaru i wspaniałych, przebojowych melodii. Do tego unowocześniony brzmieniowo. To zasługa gitarzysty Steve’a Stevensa, wcześniej wieloletniego kompana Bill’ego Idola. Jego wirtuozerska, pełna efekciarskich ozdobników gra pchnęła tą skostniała muzykę trochę do przodu. Wiele osób na pewno zauważy podobieństwo do gry np. Zakka Wylde’a (zamiłowanie do flażoletów). Tyle, że to Stevens był pierwszy... Wszystko, o czym napisałem powyżej dostajemy już w pierwszym na płycie //Look In Her Eyes//. Ten bardzo energetyczny kawałek daje pełne pole do popisu dla gitary Stevensa i trudno nie być pod wrażeniem. Doskonała technika oraz zmysł melodyczny budzą podziw. //Sister Of Pain// to żywiołowy hard rock, rzecz zdecydowanie w stylu **Motley Crue** (coś w klimacie //Girls, Girls, Girls//). Słucha się kapitalnie, a takich numerów jest tutaj mnóstwo (//Living In The Luxery//, //Gettin’ Hard//).Obowiązkowo znalazło się miejsce dla ballad (//Forever//, //Can’t Change Me//). Obydwie trafione, z rzewnymi melodiami i znów imponującą grą Steve’a Stevensa. Tym razem na gitarze akustycznej. Ostatni jasny punkt **Exposed** to utwór //Set Me Free//. Jego podniosły klimat i galopująca gra gitarowego duetu kierują skojarzenia w stronę tytanów heavy metalu pokroju **Iron Maiden** czy **Judas Priest**. Warto zwrócić tutaj uwagę na piękne, akustyczne intro w stylu flamenco. Pod okiem Rona Nevisona, Vince’owi Neilowi udało się przygotować materiał wręcz idealny.Świeży, ciekawy oraz taki, który fanów nie ma prawa rozczarować. Osobiście stawiam **Exposed** na równi z najlepszym płytami **Crue**. Po prostu porywa "od deski do deski".