Encyklopedia Rocka

10 / 10

Paweł Chmielowiec

Pisanie o twórczości **Saint Vitus** to niewdzięczne zajęcie. Tak naprawdę poszczególne płyty wiele się od siebie nie różnią. Wena twórcza mniej lub bardziej dopisywała, ale styl do końca pozostał w zasadzie ten sam. Chociaż... Drugi album otwiera //War Is Our Destiny//. Utwór szybki, zwarty i co dotychczas niespotykane - krótki. Dziś to klasyczny kawałek w dorobku zespołu. Przy odrobinie dobrej woli można było z niego zrobić niezły singiel i tym samym przemycić go na zawsze do klasyki metalu. Kapitalny numer ze świetnym riffem i złowieszczo krzyczącym Reagersem. Na mnie jeszcze większe wrażenie robi kolejny utwór - //White Stallions//. Linia wokalna mogła by być bardziej dopracowana, ale riff Chandlera to mistrzostwo świata. Jego siła urywa głowę, a klimat jest po prostu magiczny. //Mystic Lady// to pierwszy dowód na to, że wolne kompozycje w wykonaniu **Saint Vitus** jednak potrafią być ciekawe. W środku Chandler nieźle miesza swoją gitarą, ale i tak w końcu wszystko wraca na pierwotny tor. Tytułowy //Hallow's Victim// także intryguje. Ponad dwie minuty hardcore’owego czadu. Ale nie ma się co dziwić - Wytwórnia S.S.T. dla której nagrywali należał do gitarzysty legendarnego **Black Flag**. W //The Sadist// trochę zwalniają, ale nadal jest wartko i czadowo. Reszta płyty również trzyma poziom. Konkludując, **Hallow's Victim** to album bardziej dynamiczny, zróżnicowany, a przy tym tak samo ciężki jak debiut. Jako całości słucha się go lepiej. Szczególnie, że każda z kompozycji jest rzeczywiście bardzo udana. Trudno się dziwić, że są tacy, który wskazują **Hallow’s Victim** jako najlepszy album Amerykanów.
Data dodania: 01-01-2012 r.

Hallow's Victim

Saint Vitus

Data wydania: 1985

Wytwórnia: S.S.T.

Typ: Album studyjny

Producent: Spot, Joe Carducci, Saint Vitus

Gatunki:

  • doom metal