7 / 10
PaweĹ Tkaczyk
Mimo sporych zmian w składzie, album **Burn** został przyjęty naprawdę świetnie i wiadomo było, że ciężko będzie go przebić. I tak też się stało. **Stormbringer** nie przeskoczył **Burn** ale także specjalnie nie rozczarowywał. Wydana w grudniu 1974 roku płyta stanowiła jakby kontynuację myśli zawartej na poprzednim wydawnictwie zespołu.
I znów na początek znakomita kompozycja tytułowa. //Stormbringer// na stałe wpisał się do purpurowej klasyki, a o jego wielkości świadczy chociażby niezliczona ilość coverów.
Niestety, reszta albumu poza dwoma wyjątkami - mniej lub bardziej nudzi czy może po prostu nie porywa i nie wprawia w osłupienie. Jest to po prostu solidny, równy album i nic poza tym.
Pierwszym ze wspomnianych wyjątków jest //Lady Double Dealer//. Potężny kawałek, który spokojnie mógłby znaleźć się na starych płytach grupy. Drugim, nie mniej sławny jak "otwieracz" //Soldier Of Fortune//. Przepiękna ballada, ze znakomitym tekstem, pięknymi aranżacjami i znakomitym subtelnym solem Blackmore'a.
Reasumując można powiedzieć jeszcze raz, że jest to solidna kontynuacja **Burn**, jednak nie mająca najmniejszych szans na zwycięstwo w konfrontacji ze swym poprzednikiem. **Strombringer** wygrywa jedynie brzmieniem. **Burn** nie miał głębi i brzmiał dość "płasko", natomiast tu brzmienie jest po prostu lepsze, pełniejsze.
Data dodania: 01-01-2012 r.