Encyklopedia Rocka

6 / 10

Marcin Budyn

Album nagrany z Joe Lynn Turnerem na wokalu nie jest zbyt popularny wśród fanów **Deep Purple**, podobnie zresztą jak osoba wokalisty, który kontrowersyjnymi wypowiedziami (choćby na temat Gillana) zwolenników sobie raczej nie przysparzał. Fakt, że chciał przenieść muzykę **Deep Purple** na komercyjny, amerykański styl dolał oliwy do ognia i z całą pewnością można powiedzieć, że dziś nikt za jego obecnością w zespole nie tęskni. Jaką muzykę zawiera **Slaves And Masters**? Według powszechnej opinii bliższą komercyjnemu obliczu **Rainbow** z lat 80-tych niż **Deep Purple**. W pierwszej z tych kapel grało w końcu parę lat wcześniej trzech muzyków z Purple (oprócz Turnera i Blackmore'a był tam Glover). Niektórzy (na czele z Gillanem) twierdzą, że właśnie pod szyldem **Rainbow** ten album powinien być wydany. Słuchając go, faktycznie od pierwszych chwil widać pewną różnicę stylową w stosunku do innych płyt **Deep Purple**, ale nie przesadzajmy, elementów purplowskich też jest tu sporo. Materiał na płycie nagrany jest oczywiście po rockowemu, ale jest taki sposób, że te utwory nie mają należytego, rockowego kopa (może poza //Fire In The Basement// czy //Wicked Ways//). Niby **The House Of Blue Light** miał więcej klawiszy, ale za to nadrabiał dynamiką. Tej dynamiki brakuje na **Slaves And Masters**, skutkiem czego nowa płyta kieruje się bardziej w stronę pop-rocka. Turner jest technicznie świetnym wokalistą, ale w jego śpiewie brakuje tego "jaja", które miał Gillan, co sprawiało, że nawet te proste melodie brzmiały magnetycznie. Turner kombinuje, wchodzi na wysokie rejestry, ale czegoś jednak mu brakuje. Ckliwa ballada //Love Conquers All// pozostaje jednym z najbardziej kontrowersyjnych utworów **Deep Purple**: utrzymana jest w zupełnie innym klimacie niż rzeczy typu //Soldier Of Fortune//, //When The Blind Man Cries// czy nawet //Wasted Sunsets//, jak ulał pasuje na popularne składanki typu Love Songs. Ogólnie jednak nie jest to zły album. Jest niezbyt lubiany, ale muzycznie stoi na przyzwoitym poziomie. Trudno jednak wyróżnić jakieś zdecydowanie wybijające się utwory, bo w przeważającej większości są to po prostu przyzwoite, pop-rockowe kawałki, bez specjalnych wzlotów. Jako plusy mogę ewentualnie wymienić wspomniany już //Fire In The Basement// z dynamicznym refrenem, naznaczony z lekka tajemniczością //Fortuneteller// i //Wicked Ways// z charakterystycznym klawiszowym motywem, albo też ewentualnie fajnie pulsujący //The Cut Runs Deep//. Ale wszystko są to utwory będące lata świetlne za klasykami **Deep Purple** z poprzednich płyt.
Data dodania: 01-01-2012 r.

Slaves And Masters

Deep Purple

Data wydania: 1990

Wytwórnia: RCA

Typ: Album studyjny

Producent: Roger Glover

Gatunki: