8 / 10
PaweĹ Tkaczyk
Koncert zawarty na tej płycie, to już niemalże taka klasyka, jak **Made In Japan**. Występ jednak nie przeszedł do historii tylko z powodu samej muzyki, ale także, a może przede wszystkim, z powodu wybryków gitarzysty. Najpierw Ritchie Blackmore zażądał występu po zachodzie słońca, oświadczając że jeśli nie zagrają po zachodzie, to nie zagrają wcale. Organizator nie miał wyjścia, ponieważ na zespół czekały rzesze fanów. W czasie koncertu dał o sobie znać kolejny raz. Kamerzystów filmujących występ uprzedzono, aby nie zbliżali się zbytnio do gitarzysty, ale jeden nadgorliwiec złamał nakaz i zaraz boleśnie to na sobie odczuł. Ritche Blackmore po prostu zdjął gitarę i połamał ją na kamerze. Jakby tego wszystkiego było mało, pod koniec występu na scenie nastąpił wybuch. Nie był to jednak wybuch fajerwerków, będących częścią programu koncertowego. Ritchie wpadł przed koncertem na pomysł, aby technik pod koniec występu polał jego wzmacniacz delikatnie benzyną, aby ten zapłonął. Sprawa jednak wymknęła się spod kontroli i wzmacniacz gitarowy eksplodował. Sam Blackmore miał później z tego powodu mnóstwo problemów .
Przejdźmy jednak do samej muzyki. Jest to koncert tylko i wyłącznie dla dwóch grup fanów. Dla tych, którzy lubią okres, kiedy wokalistą był Coverdale oraz dla tych, którzy ubóstwiali w **Deep Purple** niekończące się improwizację. Całość trwa 73 minuty i zawiera tylko 6 kompozycji, z czego 4 pochodzą z promowanego wówczas **Burn**. //Smoke On The Water// i //Space Truckin'// to jedyne klasyki. Oprócz tego mamy świetne na otwarcie //Burn// oraz kapitalnie wykonane //Might Just Take Your Life//, //Mistreated// i //You Fool No One//. Duży wkład w świetne brzmienie tych wszystkich kompozycji miał świetnie śpiewający basista, Glenn Hughes.
Wszystko wydaje się fajne i sympatyczne, ale 10-cio minutowe //Mistreated//, 19-to minutowe //You Fool No One// i 25-cio minutowe //Space Truckin'// mogą niejednego znudzić. Zwłaszcza, że nie są to progresywne kompozycje, a krótkie, hard rockowe utwory, rozciągnięte w nieskończoność w nie zawsze ciekawe improwizacje.
Data dodania: 01-01-2012 r.