8 / 10
PaweĹ Chmielowiec
Zgoda między braćmi Cavalera to jedna z najbardziej elektryzujących wieści jakie obiegły świat metalu w 2007 roku. Jeszcze lepiej, że niemal od razu Max i Igor zakasali rękawy, aby zabierać się za wspólne tworzenie muzyki. Z zapowiedzi wynikało, że ich materiał ma być bezkompromisowy, oldschoolowy, wracający klimatem do dawnych lat (punk, hardcore, thrash i death metal). Ile w tym prawdy? Sporo, choć na **Inflikted** można na pewno przyczepić się do kilku spraw.
Po pierwsze, powrót do korzeni nie jest tak wyrazisty jak wielu oczekiwało. Musze przyznać, że sam spodziewałem się czegoś bardziej staromodnego, bardziej riffowego. Tym czasem **Inflikted** brzmi jak nieco ostrzejsza i surowsza brzmieniowo wersja **Soulfly** tzn. pozbawiona plemiennych rytmów i etnicznych wstawek. Względnie można to określić wypadkową między **Sepulturą** (z ery **Arise** czy **Chaos AD**) a **Soulfly**.
Po drugie, **Inflikted** rozczarowuje jako projekt poboczny Maxa Cavalery. Poniekąd wytłumaczyłem to w punkcie powyżej. Myślałem, że Max będzie chciał postawić gruba kreskę oddzielającą muzykę jego macierzystego zespołu od **Cavalera Conspiracy**. Tak jak miało to miejsce 10 lat wcześniej, gdy tworzył **Nailbomb**. Niestety, kreska jest, ale bardziej formalna. Obydwa zespoły brzmią zbyt podobnie do siebie.
Po trzecie, muzycy **Soulfly** w **Cavalera Conspiracy** to pomysł niezbyt dobry. Oczywiście nie chodzi o Maxa, ale o gitarzystę Marca Rizzo. Znakomita postać, ale nie niezbędna w tym towarzystwie. W ten sposób połowa **Soulfly** stała się połową **Cavalera Conspiracy**. Na pewno nie pomogło to w uzyskaniu indywidualnej tożsamości zespołu.
Te trzy sprawy istotnie wpłynęły na mój początkowy, nienajlepszy odbiór **Inflikted**. Dopiero z czasem, gdy emocje opadły, zacząłem dostrzegać, że dostaliśmy jedenaście naprawdę znakomitych numerów. Każdy się pamięta, a takie sztuki jak //Sanctuary//, //Black Ark// czy tytułowy brzmią wręcz porywająco.
Całość jest zróżnicowana. Chwilami wraca klimat z **Arise** (//Bloodbrawl//, //Terrorize//), czasem kawałki mają konstrukcje cepa i brzmią bardzo hardcore’owo (//Nevertrust//) ale lwia część, aż do przesady, ociera się o stylistykę **Soulfly** (//Inflikted//, //Sanctuary//, //Must Kill//). I to obniża moją ocenę.
**Inflikted** to płyta więcej niż udana, ale wprawiająca w konsternację. Trudno oprzeć się wrażeniu, że mogło by być to coś bardziej wyjątkowego, coś bardziej zaskakującego. Można było dłużej popracować nad cała ideą projektu i kilkoma innymi sprawami. Bo chyba nie było odgórnego nakazu od żony-menedżerki Maxa- Glorii, aby w równocześnie nagrywać album z bratem i z **Soulfly**?
Data dodania: 01-01-2012 r.