8 / 10
Maciej WilmiĹski
Po komercyjnej klapie **Pride & Glory**, półrocznej, bezowocnej współpracy z **Guns And Roses** i zajęciu jego etatowej pracy u Ozzy'ego przez Joe Holmesa, Zakk Wylde stanął przed koniecznością wyboru nowej ścieżki swej muzycznej kariery. Naciskany przez wytwórnię w sprawie nowego materiału zdecydował się w końcu na wydanie firmowanej własnym imieniem i nazwiskiem muzyki, która zaskoczyła nawet najwierniejszych fanów.
Oto bowiem Zakk zmontował trio, w skład którego obok niego weszli kumpel z **Pride&Glory** - James LoMenzo (bas) i muzyczny weteran - Joe Vitale (perkusja,klawisze) i nagrał płytę z balladami, delikatną, przepełnioną brzmieniami akustycznymi. Płytę, której muzyczna zawartość skłania do postawienia na półce obok dokonań Neila Younga, a nie Ozzy'ego Osbourne'a. I I przede wszystkim - płytę zaskakująco udaną.
**Book of Shadows** ma bardzo ciepły, intymny nastrój, na co spory wpływ ma także znakomita produkcja. Słucha się tej płyty kapitalnie, a zgromadzona tu muzyka jest fantastycznie odprężająca.
Tak jak wspomniałem, dominuje gitara akustyczna ale sporo do powiedzenia mają instrumenty klawiszowe (//Road Back Home//,//Too Numb To Cry//), słyszymy także harmonijkę ustną (//Between Heaven and Hell//) czy smyczki (//Dead As Yesterday//). Ale spokojnie, nie zabrakło tego, co tygrysy lubią najbardziej, czyli solówek "na elektryku" - porywających i świetnie wkomponowanych w klimat utworów (//Sold My Soul//, //Road Back Home//). Gitara elektryczna całkowitą władzę przejmuje tylko raz, w //1 000 000 Miles Away//, gdzie Zakk pozwala też sobie na troszkę popisówek.
Klimat utworów jest dość zróżnicowany, dzięki czemu nie ma mowy o jednostajności utworów. Niektóre przypominają klimatem **Pride&Glory** (//The Things You Do//,//What You're Look'n For//).
Dużym plusem jest śpiew Zakka, który dla fanów znających go tylko z dokonań **Black Label Society** może być szokiem. Zakk śpiewa tu niezwykle łagodnie i melodyjnie, co znakomicie współgra z muzyką, jaką słyszymy. Fajnie wypadły wokalne harmonie (//Between Heaven and Hell//, //Sold My Soul//). Trzeba jednak przyznać, momentami Zakk wokalnie szarżuje i nie każdemu się to spodoba (//Dead As Yesterday//).
Wszystkie utwory trzymają bardzo wysoki poziom dlatego ciężko jest wybrać te najlepsze. Mnie najbardziej podobają się: klimatyczne //Sold My Soul// z rozmarzonym refrenem i ognistą solówką, smutne i niesamowicie nostalgicznie, poświęcone pamięci zmarłemu przyjacielowi //Throwin' it All Away// i wyznanie miłosne w //I Thank You Child//, które może budzić jakieś dalekie skojarzenia z //Thank You// **Led Zeppelin**.
**Book of Shadows** to album, który spodoba się każdemu, nie tylko fanom rocka. Tym większa szkoda, że jest to rzecz tak mało popularna. Bardzo chciałbym, żeby Zakk nagrał jeszcze kiedyś album w takim klimacie.
Data dodania: 01-01-2012 r.
9 / 10
PaweĹ Chmielowiec
Do 1996 roku Zakk Wylde nie miał dziwniejszej płyty na swoim koncie. Dla większości fanów był to nie tylko szok, ale i rozczarowanie. W efekcie album przeszedł właściwie nie zauważony. Naprawdę wielka szkoda, bo jest doskonały. Osobiście bardzo się cieszę, że gitarzysta Ozzy’ego zaproponował tak odważny materiał.
Od pierwszych dźwięków zachwyca bardzo ciepła i przyjemna atmosfera nagrań. Ta płyta to idealna rzecz, gdy chcemy odpocząć od brzmienia rzężących, hardrockowych gitar. Album wypełniają ballady w duchu południowego rocka, bliskie akustycznej twórczości Neila Younga, oparte na brzmieniu delikatnej gitary i fortepianu.
Na //**Book Of Shadow**// trudno wyróżnić najlepsze utwory. Nie to, że brak im wyrazu (chociaż hitami w MTV nie miały szans się stać), ale tu po prostu działa magia całości. Ona sprawia, że album jest równy i spójny. Na swój sposób niepodzielny i przeznaczony do słuchania w całości.
Na płycie Zakk jak zwykle popisuję się świetnymi solówkami, tyle że tym razem bardziej melodyjnymi, a nie eksponującymi swoje techniczne umiejętności. Uwagę zwraca też głos. Słychać, że muzyk nabrał pewności siebie przy mikrofonie i pozwala sobie na śpiewanie z większym luzem.
Mam nadzieje, że Zakk Wylde wróci jeszcze kiedyś do podobnego grania. Gorąco polecam zapoznanie się z tym fascynującym obliczem gitarzysty Ozzy’ego Osbourne’a.
Data dodania: 01-01-2012 r.
9 / 10
Karol Tyszkiewicz
Album **Book of Shadows** poznałem dość późno. Pierwsze wrażenia związane z tym krążkiem to przede wszystkim niedowierzanie, w samej już grafice okładki brakuje czaszek czy innych agresywnych motywów charakterystycznych dla **Black Label Society**. Z tym większym zaciekawieniem pospieszyłem odsłuchać materiał i po prostu doznałem szoku.
Pierwszy kawałek (jak i wiele następnych) rozpoczyna gitara akustyczna, po chwili pojawia się harmonijka ustna, która przywołuje na myśl folklor z **Pride and Glory**... Materiał ten to w ogóle kraina łagodności z mnóstwem akustycznych brzmień i częstymi wybiegami w stronę folk i country jak chociażby w //Dead as Yesterday//. Sfera muzyczna nie ogranicza się jednak do samych "akustyków", uwagę zwracają na siebie bogate, niemal popowe aranżacje utworów (//What you're look'n for//, a refreny obfitują w kojące ucho chórki. W //Road Back Home// i //Too Numb to Cry// motywem przewodnim stają się klawisze, swoją partię grają jednocześnie keyboard i pianino.
//Throwin' it All Away// rozpoczyna się i kończy odgłosami burzy, ale i w innych kawałkach słychać elektroniczne dopieszczenie brzmienia. Bardzo rzadko (zaledwie w kilku refrenach) do głosu dochodzi typowe ciężkie, niskie, przesterowane, zakkowskie gitarowanie. Miły wyjątek stanowi tu //1,000,000 Miles Away// ,gdzie od początku słychać świetny "brudny" riff, a i bas ma tu wiele do powiedzenia. Utwór ten kończy się niesamowitą, prawdziwie wylde'owską solówką, jakich z resztą możemy tu odnaleźć więcej (chociażby //Sold My Soul// czy //Road Back Home//). Dzięki aranżacyjnemu mistrzostwu Zakka, na płycie wykształca się niesamowity klimat - pomimo spokojnego tempa nie ma jednostajności, ani słabych kawałków.
Największym jednak zdumieniem nie napawa w tych kompozycjach sfera instrumentalna, ale wokalna. Niesamowitym zaskoczeniem było dla mnie odkrycie, że Zakk nie tylko potrafi śpiewać, ale wręcz robi to fantastycznie. Takich popisów wokalnych nie zaznacie w **Black Label Society**.
Najlepszym utworem jest dla mnie //Way Beyond Empty//, od początku do końca akustyczny, w którym chyba najwyraźniej słychać jak piękne dźwięki Zakk potrafi wydobyć z gardła. Do piosenki tej został także nagrany teledysk, gdzie rozczarowania dozna ktoś szukający łańcuchów, ognia czy wściekłych na świat metalowych gitarzystów, o dziwo jest tam tylko Zakk z gitarą akustyczną.
**Book Of Shadows** ze względu na swoisty wyłom z "twórczości ogólnej" jak i mistrzostwo treści spokojnie uznać można za krążek zjawiskowy. Nasuwa się jednak pewną istotna wątpliwość, otóż jest to jedyne solowe dzieło Zakka firmowane jego nazwiskiem co nie pozwala nie zadać pytania o to, jaka muzyka naprawdę gra w jego duszy.
Data dodania: 01-01-2012 r.
Zakk Wylde
Data wydania: 1996
Wytwórnia: Geffen
Typ: Album studyjny
Producent: Ron Albert, Ron Albert
Gatunki:
- rock
- folk