Encyklopedia Rocka

9 / 10

Rafał Biela

Wytrzymali presję, spokojnie popracowali, odczekali i uderzyli ponownie. Udowadniając, że nie są tylko jednorazowym wyskokiem. Nadal mamy do czynienia z wysokiej próby, klasycznym hard rockiem. Wciąż panowie eksplorują niby odkryte już kiedyś, ale jednak wciąż ekscytujące patenty sprzed 30 lat w sposób tak świeży, że aż godny podziwu. W stosunku do debiutanckiej płyty widać jednak wyraźny progres. Jest bardziej dojrzale, bardziej treściwie, z jeszcze większą mocą i wykopem. Może trochę trudniej przez to wskazać jakieś ewidentne hity, ale to też dobrze - dłużej się tę muzykę odkrywa, dłużej się nią można cieszyć. Chociaż oczywiście nadal potrafią po prostu dać czadu, jak w kotłującym się pełnokrwistym riffem //Demon Eyes// czy //Dead of the Night//, które po prostu nie pozwala usiedzieć w miejscu. A kiedy dochodzą do tego refreny tak chwytliwe, jak ten z //On and on//, wypada tylko zapytać: jak oni to robią? Wspaniałą robotę robią instrumentaliści. Ognista, niezwykle żywiołowa sekcja prowadzi większość utworów, nadając im pulsującego rytmem charakteru. Gitary co i raz serwują zamaszyste riffy, sporo tu przełamań, mostków, ciekawych przejść, po prostu te utwory żyją. Z przyjemnością można podążać za muzycznym wyczuciem i wyobraźnią tych panów. Szczególną perełką pod tym względem jest znakomite, najlepsze na płycie //Why'd You Change Your Mind//. Nastrój kreowany przez niepokojący basowy motyw pogłębia swoim ekspresyjnym głosem Cormack Neeson, prowadząc do spodziewanej, ale wspaniale brzmiącej eksplozji w refrenie. Prawdziwa jazda zaczyna się jednak w drugiej części utworu, z wybornym, przeciągłym riffem i najwyższej próby solówką. A zaraz potem dostajemy zupełną zmianę nastroju - //Pride// to przebojowy, chwytliwy kawałek, wprost do radia. Jedyne, czego brakowało mi na pierwszej płycie, to klasycznej, pozostającej w duchu prezentowanej muzyki ballady. Tym razem panowie pokusili się o taką próbę, jednak //Comfort Zone// trochę rozczarowuje. Utwór nieco dłuży się, pozbawiony szczególnych emocji, z mało ciekawymi ścieżkami wokalnymi. Spodziewałem się od nich czegoś lepszego pod tym względem, ale cóż, może następnym razem. Mimo wszystko, **The Answer** pokazali na tej płycie, że stać ich na wiele. Wciąż z tą samą pasją i radością grania udało im się stworzyć album jeszcze ciekawszy i bardziej dopracowany, niż świetne w końcu **Rise**. Jednak trudno mi uciec od pytania: co dalej? Czy nie wyczerpali już konwencji takiego retro grania? Czy stać ich na ucieczkę ze ślepej uliczki? A może ona wcale nie jest ślepa i udowodnią to na następnej płycie? Wkrótce się przekonamy, pewnie nie dadzą nam zbyt długo czekać.
Data dodania: 01-01-2012 r.

Everyday Demons

The Answer

Data wydania: 2009

Wytwórnia: Albert Records

Typ: Album studyjny

Producent: John Travis

Gatunki: