7 / 10
Marcin Budyn
Pierwsza płyta koncertowa **Rainbow** zarejestrowana została podczas trasy koncertowej promującej płytę **Rising**. Niestety dla fanów tego albumu już rzut oka na zestaw utworów jest rozczarowaniem - praktycznie nie są grane z niego żadne utwory, poza właściwie śladową obecnością //Starstruck//. Szkoda, trzeba się zatem skupić na tym co jest, a nie rozstrząsać czego nie ma.
Zaczyna się od cytatu z //Czarnoksiężnika z Krainy Oz//: //Toto, I've a feeling we're not in Kansas anymore. We must be over the rainbow//, a potem otrzymujemy nokautujący kopniak w postaci //Kill The King//, nota bene utwór ten ukazał się w wersji studyjnej dopiero na płycie **Long Live Rock'n'Roll**. Wspomniany utwór to pięć minut rockowego szaleństwa, stanowiące zarazem... najkrótszy numer na płycie. Przewagę mają wydłużone do kilkunastu minut aranżacje. Tak więc //Man On The Silver Mountain//, wykonany niezwykle dynamicznie, przerobiony jest na "medley" wraz z bluesowym fragmentem, po którym na chwilę wchodzi czadowy //Starstruck//.
//Sixteenth Century Greensleeves// brzmi znacznie dynamiczniej, niż w wersji studyjnej i opatrzone jest wydłużonym intro (żeby przypadkiem nie było za krótkie).Pozostałe utwory są już bardzo długie. No i trochę rozciągnięte. Jest //Catch The Rainbow//, w którym przeciągłe nastrojowe fragmenty przerywane są co parę minut przez gwałtowne, dynamiczne wejścia Powella, a na tle tego wszystkiego improwizuje Blackmore. Przekonująco wypada "tęczowa" wersja //Mistreated//. Ponad dziesięć minut trwa również //Still I'm Sad//, który w tej wersji wykonany jest razem z tekstem (jak to było w oryginalnej wersji **The Yardbirds**). Organowe solo w środku utworu z paru momentach narzuca skojarzenie z //Child In Time//. Utwór jako całość wypada bardzo dobrze i jest udanym zwieńczeniem tego albumu.
Data dodania: 01-01-2012 r.