Podobnie jak wszystkie inne produkcje koncertowe **Rainbow**, płyta **Live In Germany** rozpoczyna się od cytatu z //Czarnoksiężnika z Krainy Oz//. Jeśli ktoś poznał wcześniej **On Stage**, to zapewne szybko zauważył podobny zestaw utworów i fakt, że oba wydawnictwa pochodzą z tej samej trasy koncertowej. Czy zatem jest sens wydawania dwóch niemal identycznych płyt koncertowych? Pewne różnice są. Utwory są jeszcze bardziej rozciągnięte, sześć z ośmiu numerów przekracza czas trzynastu minut, co dla bardziej niecierpliwych fanów mocniejszego grania może się okazać przeszkodą nie do przejścia. Plusem **Live In Germany** jest czywtsze, bardziej selektywne brzmienie oraz obecność dwóch kompozycji z **Rising** - pominięty został za to i tak śladowo obecny na **On Stage** //Sturstruck//. Co prawda //Stargazer// trochę jednak traci ze swojego rozmachu bez orkiestry, ale i tak jest dużym atutem występu. Płyta **Live In Germany** wydana została w USA w roku 1996 roku jako **Live In Europe**... cóż, a potem się dziwimy, że nasi przyjaciele zza oceanu nie są w stanie wymienić, żadnej nazwy państwa na wschód od Atlantyku... Płytę gorąco polecam wszystkim fanom Blackmore'owych improwizacji i rozciągniętych koncertowych wersji utworów. Polecam także wszystkim ciekawym koncertowego oblicza starego **Rainbow** jako alternatywę dla **On Stage**.