9 / 10
PaweĹ Chmielowiec
No i stało się. To co jeszcze kilka lat temu było mrzonką wszystkich fanów **Black Sabbath** nagle okazało się realne i nieuniknione. Zespół powrócił w jednym ze swoich najmocniejszych składów – Tony Iommi, Geezzer Butler, Ronnie James Dio,Vinnie Aplice. Pod inną nazwą, ale trzeba zacisnąć zęby i przełknąć tę gorzką pigułkę. Trzeba się cieszyć, bo oto **Black Sabbath** wraca!
Panowie najpierw poczęstowali nas kilkoma nowymi kawałkami zamieszczonymi na kompilacji **The Dio Years**, później serią koncertów. Koncertów, należy dodać, bardzo udanych o czym możemy się przekonać właśnie za sprawą **Live From Radio City Music Hall**.
Wspaniale, że postanowili zarejestrować występ z pierwszej części trasy. Set wówczas był dłuższy niż w części europejskiej (także i w Polsce zagrali krócej). My akurat mamy okazję zapoznać się z koncertem nowojorskim.
Mówiąc krótko, jest po prostu pysznie. Począwszy od ciekawej setlisty przez klimat i świetny kontakt z publicznością, po wspaniałą produkcję. Brzmienie jest selektywne, soczyste i potężne, dzięki czemu nikt nie ma złudzeń, że ten zespół w 2007 roku wciąż pozostaje ostoją heavy metalu.
Siłą rzeczy trudno nie skupić uwagi na formie muzyków, a ta jest znakomita, co nie powinno dziwić. Tony Iommi w ostatnich latach nagrywał udane płyty solowe i nadal intrygował jako instrumentalista. Jego pełna luzu gra np. w //Lady Evil// czy //I// wciąż poraża. Ronnie Dio może już nie tworzy już tak kapitalnych albumów jak kiedyś, ale nie ma chyba nikogo, kto nie byłby pod wrażeniem jego silnego głosu. Także ciepłe słowa należą się sekcji rytmicznej.
Kolejna rzecz, za którą **Live from Radio City Music Hall** punktuje to repertuar. Nieco inny od tego co pamiętamy z **Live Evil**. Zespół zrezygnował z kawałków ery Ozzy'ego Osbourne'a (doskonale!, w wykonaniu Dio jakoś nigdy dobrze nie brzmiały), a w ich miejsce włączył nowe numery (//The Devil Cried, Shadow In The Wind//) oraz, rzecz jasna, kompozycje z **Dehumanizer** (//Computer God//, //I//). Cała reszta to wybór z dwóch najbardziej znanych albumów **Black Sabbath** z początku lat 80-tych. W końcu doczekaliśmy się uwielbianego przez fanów, pełnego patosu //Falling off the Edge of the Word//.
W całym tym zestawie najsłabiej wypadają nowości, które jakościowo nie wytrzymują porównania z sabbathowską spuścizną. Ale tego można było się spodziewać. Taki mały mankament. **Live from Radio City Music Hall** i tak gorąco polecam.
Data dodania: 01-01-2012 r.