10 / 10
Maciej WilmiĹski
**Ozzmosis** to triumfalny powrót Ozzy'ego z przedwczesnej emerytury. Wiadomo było, że prędzej czy później wilka do lasu przyciągnie - w rzeczywistości stało się to tak szybko, że większość słuchaczy pewnie nie zdążyła odnotować rezygnacji z grania. Nastąpiły jednak pewne zmiany - tym razem Ozzy'emu w procesie tworzenia i nagrywania płyty nie towarzyszył zespół. W pisaniu piosenek pomagali zawodowi songwriterzy, a co do muzyków...na perkusji zagrał Deen Castronovo, na basie stary kumpel Geezer Butler, a na gitarze Zakk Wylde, z tym że tym razem nie w ramach etatowej pracy, ale raczej umowy o dzieło.
To płyta niezwykle osobista, refleksyjna i momentami mocno melancholijna. W takim klimacie utrzymana jest też jej oprawa graficzna. Spory wpływ na to miała zapewne omyłkowe zdiagnozowanie u Ozzy'ego stwardnienia rozsianego. Nie dziwi więc, że teksty dotykają spraw ostatecznych, niektóre brzmią jak pożegnanie (//See You on the Other Side//, //My Little Man//), inne mówią o miłości (//I Just Want You//, //Old L.A. Tonight//), a także, jak to często u Ozzy'ego bywa, o walce z wewnętrznymi demonami (//My Jeckyll Doesn't Hide//, //Ghost Behind My Eyes//).
Rozpoczynający płytę kapitalny //Perry Mason// może słuchacza zmylić. Jego niesamowicie czadowe zwrotki i melodyjny refren nie mają wiele wspólnego z całą resztą albumu, na którym dominują klimaty znacznie bliższe balladom. Ale nie są to ani rzeczy akustyczne, ani typowe pościelówy, lukru też w niech nie za wiele. To mocno brzmiące, rockowo zaaranżowane rzeczy, zagrane i zaśpiewane z niezwykłym uczuciem i emocjami - urzekające klimatem i poruszającymi słowami. Takie jest klawiszowe, kapitalnie zaśpiewane, mające świetny tekst //I Just Want You//. Takie jest też melancholijne ale i pełne nadziei, oparte na basowym riffie //See You on the Other Side//. Takie są fortepianowe //Old L.A. Tonight// z umiejętnie wplecionymi wielogłosami, niezwykle osobisty, skierowany do syna //My Little Man//, gdzie znów zwraca uwagę niezwykle uczuciowy sposób śpiewania czy w końcu //Ghost Behind My Eyes// ze specyficzną linią wokalną w zwrotkach i chwytliwym refrenie,... A są jeszcze mające niezwykle niepokojący klimat //Denial// oraz //Tomorrow//, z ostrym refrenem, w którym Ozzy maksymalnie zdziera gardło.
Natomiast //Thunder Underground// i //My Jeckyll Doesn't Hide// (warto tu zwrócić uwagę na świetne solo Wylde'a) - niesamowicie ciężkie i walcowate, o dosyć dusznej atmosferze - kojarzyć się mogą z mocno uwspółcześnioną wersją **Black Sabbath**. Oba wydają się jednak nieco za bardzo rozciągnięte, przez co tracą trochę wyrazistość.
O dziwo sam Ozzy nie lubi tej płyty, a to ze względu na niezbyt miłą współpracę z producentem Michaelem Beinhornem i naciski wytwórni, która narzuciła właśnie tego producenta (prace rozpoczęto z Michaelem Wagenerem), a także wymusiła liczne zmiany (m.in. usunięcie saksofonu w //See You on the Other Side//, zmianę brzmienia płyty). Niemniej jednak, nam słuchaczom nic do tego, liczy się tylko końcowy rezultat. A ten jest znakomity.
P.S. Tu także - podobnie jak na **No More Tears** jest świetny bonus - zarejestrowana w 1992 roku napisana dla córki przepiękna fortepianowa ballada //Aimee// z rewelacyjnym solem Zakka Wylde'a. To trzeba usłyszeć !
Data dodania: 01-01-2012 r.