Encyklopedia Rocka

8 / 10

Maciej Wilmiński

Cóż to za wydawnictwo? Wszystko pięknie tłumaczy nam w książeczce Ozzy. Wytwórnia uznała, że nadszedł czas na retrospektywne wydawnictwo, a jako, że Osbourne nie był specjalnie zachwycony pomysłem na kolejny zestaw starych utworów w nowym opakowaniu, wymyślił że po pierwsze - fani muszą dostać coś nowego (i mamy całą jedną płytę nowego materiału, choć niezupełnie, dostajemy bowiem osbournowskie wersje rockowych klasyków), po drugie czemu by tym fanom nie dać także materiału dotychczas niepublikowanego? I tak otrzymaliśmy pięćdziesiąt dwa utwory zgromadzone na czterech płytach. Pierwsze dwa krążki, to takie osbournowskie greatest hits - ale nie do końca. Sporo utworów jest w wersjach koncertowych, kilka w wersjach demo, a kilka z zupełnie innymi tekstami, niż te które znamy. Trzecia płyta to znane ale i także dotychczas niepublikowane - duety i gościnne występy Ozzy'ego z innymi artystami m.in. **Primus**, **Type O'Negative**, Miss Piggy, Kim Basinger, Dweezilem Zappą, **Infectious Grooves**, **Motorhead**... Czwarta to - jak już wspomniałem - dziesięć specjalnie przygotowanych na ten album coverów nagranych z Jerrym Cantrellem na gitarze, Chrisem Wysem na basie i Mikiem Bordinem na perkusji. Całość została ładnie wydana i wzbogacona o prawie 60-stronicową książeczkę z masą zdjęć, a także - podobnie jak miałot o miejsce na **The Ozzman Cometh** krótkimi omówieniami zgromadzonych tu utworów. Przejdźmy do szczegółów. Na pierwszych dwóch płytach utwory ułożono chronologicznie - dzięki czemu możemy świetnie śledzić jak ewaluowała muzyka Ozzy'ego. Niestety studyjne wersje utworów z **Blizzard Of Ozz** i **Diary Of A Madman** to wersje z remasterów z 2002 roku, a więc z oryginalnymi ścieżkami basu i perkusji zastąpionymi partiami Roba Trujillo i Mike Bordina. Z podobnych względów (kłótnie o tantiemy) w zestawie nie uświadczymy wielkiego hitu z **The Ultimate Sin** - //Shot in the Dark//. Pozostawmy to bez komentarza... Rzeczy, które na pewno ucieszą fanów mamy tutaj mnóstwo. Jest koncertowa wersja //Bark at the Moon// ze strony B-singla //So Tired//, są trzy utwory z **The Ultimate Sin** w koncertowych wersjach znanych z wideo **The Ultimate Ozzy** (a zatem z groteskowymi i trącącymi dziś myszką klawiszami na pierwszym planie). Nie zabrakło dem utwórów z **No More Tears** - które pozwalają zobaczyć jak kształtowały się te przyszłe hity, a także //Won't Be Coming Home//, czyli... //S.I.N.// z innym tekstem. Jest też //Perry Mason// w wersji z Ozzfest 2000 (choć Ozzy twierdzi w książeczce, że z 1996). Ale największymi rarytasami są niewątpliwie: //Bang, Bang, You're Dead// czyli //Facing Hell// z **Down To Earth** z pierwotnym tekstem, który nie spodobał się w wytówrni, demo znanego ze ścieżki dźwiękowej do **Beavis and Butt-Head Do America** - //Walk on Water// (ze świetnymi orientalizmami, znacznie lepsze niż ostateczna wersja) i w końcu pierwotna, również zmieniona ze względów nacisków wytwórni, wersja //See You on the Other Side// z... saksofonem. Generalnie - dużo dobrej muzyki do słuchania, choć żal że nie sięgnięto po jeszcze więcej b-side'ów i rayratasów (a lista długa i to naprawdę numerów świetnych - //You Said it All//, //You Looking at Me Looking at You//, //One up the B-side//, dema numerów z //Bark at the Moon//, //The Liar//, //Voodoo Dancer//, //Black Skies//, //No Place For Angels//, uff... a wymieniłem tylko kilka - spokojnie zebrałaby się jeszcze jedna płyta)... Krążek numer trzy to jak już wspominałem duety. I znów żal, że głównie sięgnięto tu po rzeczy znane, a wręcz oczywiste - jak //Iron Man// z **Therapy?** i //N.I.B.// z **Primus** czy... //Psycho Man// z **Reunion** **Black Sabbath**. Dla wielu szokiem może być jednak usłyszenie Ozzy'ego występującego z **Crystal Method**, **DMX** i **Ol' Dirty Bastard** (//Nowhere to Run (Vapor Trail)//), **Wu-Tang Clan** (//For Heaven's Sake 2000//) czy Kim Basinger i **Was Not Was** w dyskotekowym //Shake Your Head (Let's go to Bed)//. Nie zabrakło świetnego //Born to Be Wild// ze świnką Piggy czy //Stayin' Alive// z Dweezilem Zappą. Ten ostatni niestety zmiksowany na dyskotekowo, daleki od znanej od lat ostrzejszej, bardziej gitarowej wersji. Płytę wieńczy nowy numer - ledwie 50-sekundowy //Dog, The Bounty Hunter// nagrany jako czołówka do show o tym samym tytyle, z bardzo mocno przetworzonym elektronicznie głosem Osbourne'a. I w końcu premierowy album. Dziewięć coverów z lat 60-tych i 70-tych oraz //Changes//, czyli cover ballady **Black Sabbath** wykonany w duecie z córką Kelly, ze zmienionym, niesamowicie ckliwym tekstem i w znacznie bogatszej aranżacji (chóry, smyczki itp.). Covery trzeba przyznać dobrano dość zaskakująco i mimo tego, że słyszymy w tych utworach charakterystyczną barwę Ozzy'ego, to jednak nikt nie powinien mieć wątpliwości, że to utwory nie w jego stylu. Najlepiej wypadają żarliwie zaśpiewany //Working Class Hero// Lennona i radosny, przebojowy //All the Young Dudes//. Szerzej to wydawnictwo omawiamy w recenzji płyty **Under Cover**. **Prince Of Darkness** to niewątpliwie wielka gratka dla fanów Osbourne'a i mimo kilku niedociągnięć z pewnością jest to zestaw, który każdy fan powinien mieć w swojej kolekcji.
Data dodania: 01-01-2012 r.

Prince Of Darkness

Ozzy Osbourne

Data wydania: 2005

Wytwórnia: Epic Records

Typ: Składanka

Gatunki: