10 / 10
Maciej WilmiĹski
Debiutancki album **Scorpions** po dzień dzisiejszy pozostaje najwybitniejszym artystycznym dokonaniem zespołu i jednym z muzycznych arcydzieł lat siedemdziesiątych. Mimo, że od jego premiery minęło już 30 lat, muzyka ta wcale się nie zestarzała i zapewniam, że wciąż słucha się jej fantastycznie.
Jest to dzieło synkretyczne, pełne charakterystycznych dla rocka progresywnego zmian tempa, melodii i klimatu, a także długich transowych gitarowych pasaży i solówek. Często słyszymy zagrywki czysto hardrockowe, jak i elementy psychodelii czy orientalizmy. Słychać tu wpływy zarówno **King Crimson** i **Pink Floyd**, jak i **Deep Purple** i **Led Zeppelin**. Wszystko to wspaniale łączy się ze sobą i efekt jest naprawdę znakomity. **Lonesome Crow** to po prostu siedem mistrzowsko wykonanych niezwykle pięknych, nastrojowych i wciągających piosenek. Cały album aż kipi od pięknych melodii i świetnych pomysłów.
To właśnie tutaj świat pierwszy raz usłyszał gitarę Michaela Schenkera i chyba nie ma wątpliwości, że ten 17-latek (sic!) jest główną gwiazdą tego albumu. W każdym utworze słyszymy jego rozbudowane gitarowe sola i choć nie zawsze ich poziom jest najwyższy i często wydaje się że Michael ślepo błądzi wciąż po tych samych progach, to nie ma wątpliwości że mamy do czynienia z muzycznym geniuszem. Wystarczy posłuchać jego gry w //I'm Going Mad//, //Leave Me// czy utworze tytułowym. No i nie zapominajmy, że to właśnie on wraz ze starszym bratem napisał całą muzykę na ten krążek. Oklaski należą się także dla charyzmatycznego basisty - Lothara Heimberga, który właściwie w każdym utworze dodaje coś od siebie (na szczególne wyróżnienie zasługują //Leave Me// i //Action//) i gdy słucha się jego gry, ręce same składają się do oklasków.
No i Klaus Meine. Mimo, że wyśpiewuje naprawdę banalne, grafomańskie teksty (o tym później) i wyraźnie słychać jeszcze jego mocny niemiecki akcent, to śpiewa niezwykle pięknie i już tutaj słychać że ma facet predyspozycje i do porządnego zdzierania gardła (//I'm Going Mad//) i do klimatów nastrojowych, lirycznych (//Inheritance//, //In Search Of The Peace Of Mind//).
Ciężko jest wyróżnić jakiekolwiek utwory z tego albumu, gdyż naprawdę jest on bardzo równy i spójny. Mnie najbardziej przypadły do gustu 3 kompozycje: //I'm Going Mad// (wspaniała transowa melodia okraszona popisami Michaela i wrzaskami Klausa), //Leave Me// (kapitalny, psychodeliczny wstęp, później piękna linia melodyczna i śpiew) i przede wszystkim niezwykle "klimatyczny" 13-minutowy utwór tytułowy, pełen zmian tempa i melodii, wypełniony psychodelią i orientalizmami. Ten utwór ma w sobie niezwykłą dramaturgię, a liczne sola i eksperymenty brzmieniowe Michaela sprawiają na słuchaczu ogromne wrażenie i oddziałowują na wszystkie zmysły.
Jedynym minusem albumu są rażące infantylnością teksty (napisane przez Meine i sekcję rytmiczną). Wyraźnie słychać, że chłopaki nie władali jeszcze za dobrze angielskim. Ale jeżeli nie będziemy próbowali tych liryków analizować, okazuje się, że wcale nie jest to aż tak wielka wada.
**Lonesome Crow** to w bogatej dyskografii **Scorpions** "krążek" wyjątkowy i nietypowy, zupełnie nie pasujący do późniejszej twórczości kapeli. Ponoć kiedy puszczono ten album w latach 80. Rudolfowi Schenkerowi, ten nie rozpoznał swojego własnego dzieła. Także wielu fanów **Scorpions** **Lonesome Crow** nie zna lub w ogóle nie słucha, ale trudno się dziwić, że przyzwyczajeni do prostych melodii współcześni słuchacze nie akceptują takiego grania. Warto jednak uważnie wsłuchać się w dźwięki płynące z tego albumu...
Data dodania: 01-01-2012 r.
8 / 10
Marcin Budyn
Czy można sobie wyobrazić muzykę **Scorpions** bez wydatnie riffowanych hardrockowych killerów i nastrojowych ballad? Mało prawdopodobne. Ale tylko do czasu zapoznania się z albumem **Lonesome Crow**, którym niemiecka grupa debiutowała na rynku muzycznym. Jeśli ktoś go jeszcze nie słyszał musi przygotować się na szok. To nie tylko inne brzmienie i inne kompozycje. To po prostu diametralnie inne podejście do muzyki.
Na **Lonesome Crow** słyszymy siedem kunsztownych, klimatycznych kompozycji w których na próżno szukać przebojowości i prostoty typowej dla **Scorpions**. Główną rolę odgrywa objawiający się światu ze swoim wielkim talentem młody Michael Schenker, wokalizy Klausa Meine raczej tworzą odpowiedni nastrój niż porywają słuchacza nośnymi melodiami, partie perkusyjne Wolfganga Dzionego wydają się być zupełnie nieskrępowane, a partie basowe Lothara Heimberga nader często koncentrują na sobie ucho słuchacza. Każdy utwór jest rozbudowany, praktycznie w żadnym nie ma typowych zwrotek i refrenów. Czy to na pewno ten sam **Scorpions**, czy jakaś stara rockowa kapela o identycznej nazwie?
Na płycie zebrane są przeróżne inspiracje i style. W otwierającym płytę //I'm Going Mad// liczy się przede wszystkim klimat i natchnione partie młodszego Schenkera. W //It All Depends// mamy gitarowe młócenie w stylu **Deep Purple**, w //Leave Me// psychodeliczny klimat, donośny śpiew Klausa, i gitarową galopadę na końcu. //In Search of the Peace of Mind// wita skocznym folkowym motywem, by przejść w lekką, melodyjną balladę zaś w drugiej części zmieniając się diametralnie, gdy muzycy łącznie z przenikliwie wydzierającym się Klausem w kapitalny sposób budują przejmujący nastrój.
Kończący płytę trwający trzynaście i pół minuty tytułowy utwór jest niejako podsumowaniem całego albumu i łączy w sobie wszystkie elementy charakterystyczne dla ówczesnego **Scorpions**. Jest i psychodelia, i trochę rytmicznego riffowania, i nieokiełznana gitara solowa, i mnóstwo zmian nastroju, tempa, rytmiki, przy czym warto zwrócić na uwagę na środkowy fragment utworu w którym najpierw klimat buduje Klaus, a potem włącza się doskonała, hipnotyczna partia gitary.
**Lonesome Crow** to zupełnie inny **Scorpions** niż ten, który wszyscy znamy i kojarzymy. Inny niż ten "klasyczny" i inny nawet niż ten "alternatywny" z Ulrichem Rothem. Jest to oblicze **Scorpions** o którym zapomniał... sam zespół. Warto mieć tego świadomość, zanim zabierzemy się za pierwsze przesłuchanie.
Data dodania: 01-01-2012 r.
Scorpions
Data wydania: 1972
Wytwórnia: Rhino
Typ: Album studyjny
Producent: Conny Plank
Gatunki:
- rock progresywny >>
- rock psychodeliczny