9 / 10
Marcin Budyn
Trzecia płyta **Aerosmith** stanowi szczególnie udaną odsłonę twórczości tego zespołu w latach 70-tych, byłbym skłonny nawet uznać ten album za ich szczytowe osiągnięcie w ogóle. Przez całe lata fascynacji rockiem, niezmiennie ponad wszystko, uwielbiam energetyczne, ostre gitarowe granie, pełne chwytliwych melodii z dbałością o niebanalne muzyczne urozmaicenia i to wszystko spełnia **Toys In The Attic**.
Już na początku słuchacza zaskakuje niezła hard rockowa gonitwa. Utwór tytułowy wyróżnia się kapitalnym dynamicznym riffem i robi się wręcz heavy metalowo. Szkoda tylko, że Tyler w nieco zbyt trywialny sposób potraktował refren - przynajmniej z dzisiejszego punktu widzenia jest on aż nazbyt oczywisty.
Jeśli chodzi o wielkie hity, to wymienić należy przede wszystkim //Walk This Way// i //Sweet Emotion//. W pierwszym z nich mamy świetny riff, natomiast zwrotki w wykonaniu Tylera są niemalże rapowane (w latach 80-tych doczekał się i rapowej wersji). Drugi przebój //Sweet Emotion// to jeden z moich ulubionych w całej dyskografii zespołu. Najpierw mamy basowe intro Hamiltona, potem świetny energetyczny przebój ze świetnym riffowaniem i z gitarowym szaleństwem na końcu.
Nie zabrakło - już tradycyjnie - covera. Tym razem jest to //Big Ten Inch Record// Freda Weimantela (wcześniejszym wykonawcą jest **Bull Moose Jackson**), sięgający klimatem bluesowych korzeni zespołu. Są też żywe, wpadające w ucho utwory jak //Uncle Salty//, //Adam's Apple// czy //No More, No More//. //Round and Round// utrzymany jest w nieco wolniejszym tempie, za to brzmi ciężko, basowo, momentami kojarząc się wręcz z **Black Sabbath**. Album zamyka bardzo udana, klimatyczna ballada //You See Me Crying// wzbogacona orkiestrą.
**Toys In The Attic** to naprawdę perełka amerykańskiego ciężkiego grania z lat 70-tych. Koniecznie trzeba przesłuchać.
Data dodania: 01-01-2012 r.