6 / 10
Marcin Budyn
**OU812** zdaje się być nagrana według tej samej receptury, co **5150**. Niestety, nie jest już tak udana, choć powtórzyła jej sukces komercyjny. Od strony warsztatowej nie da się oczywiście nic zarzucić: przenikliwy głos Hagara buduje chwytliwą melodykę utworów, a gitara Eddiego Van Halena gwarantuje obecność fajnych riffów i wspaniałych solówek. Brzmienie jest bardzo gładkie, co niekoniecznie musi się podobać fanom rockowej mocy i surowości, niemniej kompozycyjnie płyta jest dużo słabsza od swojej poprzedniczki.
Na początku jest nieźle: energiczny i melodyjny //Mine All Mine//, potem jest wielki hit - słodka ballada //When It's Love//. Nie jest to jedyny taki kawałek na płycie - mocno posypany lukrem jest też //Feels So Good// podparty syntezatorowym motywem. Jest na płycie też nieco mocy i energii (//A.F.U.//, //Source Of Infection// czy //Sucker in a 3 Piece//). Są też w końcu utrzymane w średnim tempie hity do radia - dość popowe //Finish What Ya Started// czy bardziej zadziorne i gitarowe //Black and the Blue//. Pewnym zaskoczeniem może być natomiast bluesowy //Apolitical Blues// wykonany w starym stylu.
Nie przekonuje mnie ta płyta, chociaż jak wiadomo - ten zespół poniżej pewnego poziomu nie schodzi. Jak dla mnie - najmniej ciekawa propozycja **Van Halen** z Hagarem.
Data dodania: 01-01-2012 r.