9 / 10
Marcin Budyn
Po syntetycznie brzmiących **5150** i **OU812** przyszedł czas na powrót do rockowo - metalowej potęgi dźwięku na płycie powszechnie określanej jako **F.U.C.K.**. Oczywiście z zachowaniem wyjątkowo chwytliwej melodyki: posłuchajmy choćby //Judgement Day// - motoryczne heavymetalowe riffowanie, ostry jak brzytwa śpiew Hagara, a w refrenie - a jakże - wtórujące wokaliście cukierkowe chórki. Ale słucha się tego jakże wybornie. Można powiedzieć - na tym polega siła ówczesnego **Van Halen** - połączenie mocnego, gitarowego brzmienia i wpadającej w ucho przebojowości. Efektownie grających, ultraszybkich, doskonałych technicznie gitarowych mistrzów w tamtym czasie było wielu. **Van Halen** pozostawali jednak na topie, broniąc się nie tylko kunsztem, ale także dobrymi kompozycjami.
Są na płycie bardzo luźne i bardzo gitarowe kawałki jak //Spanked//, //Runaround// czy //The Dream Is Over//. Jest też //Right Now!//, w którym **Van Halen** powraca do klawiszowej estetyki. Trzeba jednak przyznać, że to bardzo wysmakowany przebój, nie ustępujący tym z **5150**. Niesamowicie chwytliwy, ale i naładowany niezwykłą energią jest //Man on a Mission// ze świetnym świdrującym riffem jako motywem przewodnim.
Trzeba też wspomnieć o otwieraczu - //Poundcake// to jeden z najbardziej rozpoznawalnych hitów zespołu, zaczynający się od efekciarskiego motywu z wiertarką. W pamięć zapada też dokonały, galopujący //Pleasure Dome// z rozklekotaną perkusją, fajnie pulsującymi partiami gitary i unoszącym się ponad wszystko śpiewem Hagara. Są też pełne ognia, soczyste i przebojowe utwory jak //In'N'Out// czy //Top Of the World//. Zawartość płyty uzupełnia spokojny, instrumentalny //316// poświęcony urodzonemu w tym czasie synowi Eddiego - Wolfgangowi.
Słowem - naprawdę udana płyta, jedno z czołowych dokonań zespołu.
Data dodania: 01-01-2012 r.