9 / 10
PaweĹ Tkaczyk
Wydanie drugiego albumu studyjnego bez Rogera Watersa zaowocowało kolejną, jeszcze większą niż w przypadku promocji **A Momentary Lapse Of Reason** trasą koncertową i drugim, podwójnym albumem koncertowym. Album ostatecznie zatytułowany **P.U.L.S.E.** okazał się być niesamowitym skokiem jakościowym w stosunku do poprzedniego **Delicate Sound Of Thunder**. Przede wszystkim poprawiono brzmienie, a zespół prezentował się jeszcze okazalej, dzięki jeszcze bardziej monumentalnej scenie, imitującej standardową muszlę koncertową znaną z większości amfiteatrów.
**P.U.L.S.E.** - tak jak i poprzednim razem - okazało się być zlepkiem kilku występów, tym razem jednak tylko z czterech koncertów, które odbyły się w londyńskiej Earls Court, przez co materiał brzmi bardzo spójnie. Brzmienie przypomina to z promowanej płyty - jest bardziej surowo i przede wszystkim bardziej rockowo - tak, jak właśnie na **The Division Bell**. Nowe utwory znów wypadają prawie identycznie jak ich studyjne pierwowzory, jak //High Hopes//, w którym tylko wprawne uszy wychwycą różnice w stosunku do wersji studyjnej. Znakomicie wypada //Learning to Fly//, brzmienie jest bardziej mięsiste, a i sam zespół, wspomagany przez szereg muzyków gra na o wiele większym luzie, niż na poprzedniej "koncertówce".
Nie zabrakło najbardziej znanych kompozycji jak //Shine on You Crazy Diamond//, //Another Brick in the Wall part 2// czy //Wish You Were Here//, które promowało to wydawnictwo. Zdecydowanie największą radość sprawia wykonanie w całości najbardziej znanego albumu Pink Floyd - **Dark Side Of The Moon**. Całość wieńczy jedna z najlepszych gitarowych solówek w historii rocka słyszana w //Comfortably Numb// oraz paranoicznie odegrane //Run Like Hell//. Choć całość wydaje się być niemal idealna, to oczywiście można się czepiać, że //One of These Days// znajduje się tylko w wersji kasetowej wydawnictwa(sic!) lub na DVD. Szkoda też, że na płycie nie można posłuchać przepięknych, znanych z bootlegów wykonań takich utworów, jak //One the Turning Away// czy przede wszystkim //Marooned//.
**P.U.L.S.E.** stanowi krok naprzód w stosunku do **Delicate Sound Of Thunder**, a raczej pokazuje, że zespół poradził sobie z popełnionymi wówczas błędami. Sama grupa wydaje się być o wiele bardziej zgrana, co tyczy się również muzyków spoza zespołu. Guy Pratt gra w tak genialny sposób, że Roger Waters nigdy nie byłby w stanie raczej powtórzyć jego partii. Świetnym zagraniem był także angaż Dicka Parry'ego, który wykonywał wszystkie partie saksofonu na słynnym **Dark Side Of The Moon**.
Jest to tak dobry album koncertowy, że jeśli ktoś nie zna **Pink Floyd**, to śmiało może zaczynać właśnie od **P.U.L.S.E.**.
Data dodania: 01-01-2012 r.