Encyklopedia Rocka

8 / 10

Paweł Derwiński

Jak sama nazwa wskazuje, mamy do czynienia z kompilacją. Wydawać by się mogło, że tego typu wydawnictwa od strony formalnej zaskoczyć niczym nie mogą. **The Road We Choose** jest o tyle wyjątkowe, że dotyczy niezwykłego muzyka, człowieka o bardzo barwnej przeszłości muzycznej. Nie jest to zbiór najlepszych utworów w solowym dorobku Cornella, ta płyta stara się podsumować wszystkie okresy działalności muzyka. Dla kogoś, kto z jego twórczością zetknął się niedawno, album ten może mieć zatem wyjątkowy walor edukacyjny. Ci, którzy są z Krzysiem od początków jego kariery, mogą natomiast przeżyć wspaniałą podróż sentymentalną - chociaż właśnie dla nich obcowanie z tym materiałem może być chwilami najtrudniejsze. O tym będzie jednak na końcu. Czas na checklistę! Siedemnaście utworów. Dominuje Cornell w wydaniu solo. Aż trzy utwory z płyty **Carry On** nie powinny nikogo dziwić, wszak było to wtedy najmłodsze dziecko muzyka, a jak każdy wie, najmłodsi w rodzinie zawsze są faworyzowani. Osobiście uznaję jednak za jawną niesprawiedliwość fakt, że dużo bardziej udane **Euphoria Morning** ma tu tylko jednego reprezentanta (i w dodatku wcale nie najlepszego). Ciekawiej została za to potraktowana sprawa **Audioslave**. W wersjach studyjnych są tu jedynie //Show Me How to Live// i //Be Yourself//, jednakże uraczono nas także dwoma smakowitymi kąskami w postaci //Like a Stone// i //Original Fire// w wersjach akustycznych. Zabieg odświeżający, a co za tym idzie, jak najbardziej słuszny. Wiem, co was najbardziej interesuje - jak ten wstrętny Interscope (czyli wydawca) potraktował **Soundgarden**?! Czy podszedł do tematu z odpowiednim namaszczeniem? Nie do końca. Legendarny //Black Hole Sun// pojawia się aż dwa razy – w wersji oryginalnej i w wykonaniu "unplugged" z roku 2006 (oczywiście sam Cornell, żadnej reaktywacji nie było ), a tymczasem takie **Louder Than Love** czy **Ultramega OK.** zostały całkowicie przemilczane. Zresztą album **Superunknown** rządzi tu niepodzielnie - //Fell on Black Days//, //The Day I Tried to Live// i //Spoonman// to kolejni reprezentanci tego klasycznego dzieła. Musi jednak razić zachwianie proporcji - **Badmotorfinger** i **Down on the Upside** w pojedynczych odsłonach? Można czuć niedosyt. Tym bardziej miło, że nie zapomniano o **Temple Of The Dog** - przepiękne //Hunter Strike// i //Say Hallo 2 Heaven// bez skrupułów obnażają słabość pioseneczek z **Carry On**. I w tym ostatnim zdaniu zawarta jest cała trudność w odbiorze tej płyty. Zestawienie starego z nowym było zamierzone, jednak wydaje się być nieco niefortunne. Zamiast pokazywać rozwój tego artysty, płyta jest smutnym obrazem jego twórczego regresu. Po jej przesłuchaniu nikt już nie będzie miał wątpliwości, że to co najlepsze w twórczości Cornella jest już daleko za nami. Nie zmienia to jednak faktu, że jak na składankę w typie "the best of" jest to produkt udany. Widoczny jest tu pewien konkretny zamysł, chęć zaprezentowania Cornella jako artysty doświadczonego, dumnego ze swojej muzycznej historii, ale odważnie spoglądającego w przyszłość.
Data dodania: 01-01-2012 r.

The Road We Choose – A Retrospective

Chris Cornell

Data wydania: 2007

Wytwórnia: Interscope

Typ: Składanka

Gatunki: