8 / 10
Maciej WilmiĹski
Fani z pewnością niecierpliwie oczekiwali na ten album. Czy zachęceni sukcesem //Wind Of Change// **Scorpions** pójdą w stronę ballad i lżejszego brzmienia, czy są w stanie coś jeszcze wykrzesać ze swojego wyeksploatowanego stylu, czy odnajdą się w czasach wszechobecnego grunge'u ? Rezultat przeszedł chyba najśmielsze oczekiwania, ale do rzeczy.
To chyba najbardziej zaskakująca płyta **Scorpions**. Pamiętam, że kiedy pierwszy raz ją usłyszałem, przez długi okres nie mogłem ochłonąć. Zespół w końcu wyszedł z rutyny i schematyzmu - dużo tu niespodzianek, ale przede wszystkim - dużo tu znakomitej muzyki. Do współprodukowania albumu **Scorpions** zaprosili doskonale znanego w muzycznym świecie Bruce Fairbarna (zmarły w 1999 w wieku 50 lat producent, odpowiedzialny jest za brzmienie takich albumów jak **The Razor's Edge** **AC/DC**, czy **Slippery When Wet** **Bon Jovi**, współpracował też m.in. z **Yes**, **Aerosmith**, **Cranberries** czy **Kiss**), a ponadto korzystając ze sprawdzonego na //**Crazy World**// pomysłu zaprosili kolejnego, równie renomowanego jak Jim Vallance songwritera - Marka Hudsona. W składzie nastąpiła też zmiana na stanowisku basisty - wyrzuconego w atmosferze skandalu Francisa Buchholza zastąpił szerzej nieznany Ralph Rieckermann (dla odmiany, grający palcami na 6-strunowym basie), który szybko jednak sprawił że o Buchholzu zapomniano. Słychać że facet zna się na rzeczy i potrafi ciekawie i nieszablonowo zagrać, a na dodatek ma dobrą łapę do klangowania (//Taxman Nice//).
Jakże mocny jest początek tego albumu ! //Alien Nation// i //No Pain No Gain// po prostu zwalają z nóg - kapitalne riffy Schenkera, niesamowity czad, ekspresyjny, pełen żaru wokal i... zaskakująco dużo klawiszy (jak dobrze wiecie **Scorpions** bardzo rzadko korzystali z usług tego instrumentu). Słychać, że zmienili sposób myślenia o kompozycjach - praktycznie na całym albumie przed refrenem zespół pododawał tzw."mostki", ponadto jest tu kilka utworów tworzących całkowicie nową jakość - mam tu na myśli przede wszystkim niesamowite //Woman// - momentami bluesowy, a nawet jazzowy utwór w jakimś tam stopniu korespondujący z debiutanckim //**Lonesome Crow**//. To niewątpliwie jedno z największych dzieł **Scorpions**- totalnie zaskakujący klawiszowy wstęp i podkład, wspaniałe wstawki gitary i przede wszystkim wspaniały śpiew Klausa Meine (dawno już tak nie zdzierał gardła, słychać też że musiał lubić //Since I've Been Loving You// **Led Zeppelin**). Warto przyjrzeć się także //Hate To Be Nice// z wykrzyczanymi, wręcz rapowanymi partiami Klausa i cudowną solówką Matthiasa Jabsa. Niestety - znalazło się tu też kilka wypełniaczy - vide //Nightmare Avenue// czy //Ship Of Fools//, ale nawet słabsze kompozycje kryją w sobie wiele ciekawych rozwiązań.
Mimo, że na albumie dominują dynamiczne tempo i cięższe brzmienia nie zabrakło ballad - tym razem mamy aż 4 (trzy z rzędu na sam koniec), jednak wszystkie wypadają świetnie. //Under The Same Sun// Klaus zaśpiewał trochę zbyt manierycznie, ale zachwycać się można fajnym sitarowym motywem i dynamicznym refrenem, w //Lonely Nights// gitarowe wstawki w refrenie nieodparcie nasuwają skojarzenia z //You Give Me All I Need//, pełne francuszczyzny //Destin// ma naprawdę unikalny klimat, wspomagany przez bogatą aranżację, świetne klawisze (imitacja dęciaków i akordeonów) i przeszkadzajki, natomiast //Daddy's Girl// wspaniale, przejmująco oddaje smutny temat, który porusza.
Słuchając //**Face The Heat**// czuć radość tworzenia i niezwykłą świeżość. Wszystko to podane jest w naprawdę znakomitej oprawie - dla mnie jest to najlepiej wyprodukowany album Skorpionów. Co ponadto?
Kiedy czytałem teksty piosenek przecierałem oczy ze zdumienia. Jest to bez wątpienia jeden z najlepszych tekstowo albumów **Scorpions**. Oczywiście nie zabrakło miłosnego schematu, ale pojawiają się niespotykane w twórczości Scorpions słowa "devil","sonofabitch", "death", zespół porusza trudne tematy (neofaszyzm,molestowanie seksualne dzieci), jest też sporo humoru i radości. Bardzo ciekawe i zróżnicowane teksty.
Na szczególne wyróżnienie zasługuje Matthias Jabs - jego gry słucha się z wielką przyjemnością i zachwytem - śmiem twierdzić że tak dobrze Matthias nie zagrał na żadnym innym poprzednim krążku. Świetne wstawki i niesamowite, porywające solówki: (//Alien Nation//, //No Pain No Gain//, i przede wszystkim - //Woman// i //Hate To be Nice// - jedne z najlepszych w jego karierze). Słychać, że ten facet ma naprawdę olbrzymi potencjał - szkoda tylko, że tak rzadko go ujawnia.
Cóż, tu jeszcze pisać - jeżeli nie macie jeszcze tego albumu w swojej kolekcji, zasuwajcie do sklepu - naprawdę warto!!
Data dodania: 01-01-2012 r.
8 / 10
Marcin Budyn
Zaczyna się imponująco. Otwierający płytę **Face The Heat** **Alien Nation** zaskakuje swoim ciężarem i mięsistym brzmieniem gitar. Mamy tu znakomite, heavy metalowe riffowanie, apokaliptyczny tekst, znakomite solo Jabsa, złowrogie zwolnienie w drugiej części utworu. Tak, na takich **Scorpions** czekali fani, a już zaraz z numerem dwa wchodzi agresywny, bardzo gitarowy //No Pain, No Gain//...
Szkoda, ze cała płyta tak nie wygląda. Zwłaszcza w drugiej jej części zaczyna wiać nudą, bezpłciowego //Taxman Woman// nie ratuje klangowanie nowego basisty **Scorpions** Ralfa Rieckermanna, rozpędzone //Nightmare Avenue// zagrane jest zupełnie bez pomysłu, inwencji brakuje w nieźle zaczynającym się //Ship of Fools//. Dobrze za to wypadają ballady: //Under the Same Sun// i //Lonely Nights//. Duży plus należy się zespołowi za ciężki, nieco sabbathowski //Unholy Alliance//.
Na osobną wspominkę zasługuje //Woman//, jest to zaskakujący odskok od tego co **Scorpions** zwykli robić na swoich płytach. Wolne tempo, dość mroczny klimat potęgowany przez instrumenty klawiszowe, nieco jazzujące sola Matthiasa Jabsa, donośny śpiew Klausa Meine i ciekawie rozwiązany, pełen mrocznej tajemniczości refren. Trzeba przyznać, że to dość niebanalny numer.
**Face the Heat** jest płytą dość nierówną, zawiera zarówno kompozycje najwyższej klasy, jak i parę gniotów. Powinna przypaść do gustu przede wszystkim fanom zespołu gustującym w brzmieniach heavy-metalowych.
Data dodania: 01-01-2012 r.