Encyklopedia Rocka

5 / 10

Marcin Budyn

Przyznam, że zapowiedzi dotyczące albumu napawały mnie raczej sceptycyzmem. Spodziewałem się kontynuacji stylu //Lochness// z poprzedniej płyty i pierwsze fragmenty nowego Priest, które dostały mi się w ręce, dokładnie w ten sposób brzmiały. Z reguły nowości (i to związane z takimi legendami jak **Judas Priest**) wrzucam do odtwarzacza od razu po zdobyciu płyty, tym razem jednak było inaczej i **Nostradamus** przeleżał na półce ponad rok (sic!) w dziewiczym stanie. Co się odwlecze to nie uciecze, tak więc gdy przyszedł czas na "maraton z **Judas Priest**" płyta doczekała się całościowego i dogłębnego przesłuchania. Na początek przyjemne zaskoczenie - skojarzenia z **Magicą** **DIO**, klimatyczne instrumentalne miniaturki, całkiem przyjemny //Prophecy// z bardzo metalowym riffem, i stylizowany na orkiestrowy numer //Revelations// ze świetnymi gitarowymi solówkami. Tymczasem płyta trwa i trwa, niby słychać głos Halforda, niby od czasu do czasu zrywa się jakieś solo gitarowe, ale głowę zaprząta pytanie "gdzie do cholery się podział ten prawdziwy **Judas Priest**”? Eksplodujący //Persecution// i tytułowy, zalatujący //Painkillerem// //Nostradamus// to jednak trochę mało **Judas Priest** w **Judas Priest**. Rozumiem, że muzycy chcieli nieco wykroczyć poza "sztywne" ramy metalu, ale bez przesady. Zresztą zawsze można było na tę okazję jednorazowo zmienić szyld zespołu. Priest skupiają się na tworzeniu odpowiedniego klimatu i stworzeniu pozoru "epickiej opowieści". Chyba nie udało się za bardzo tego osiągnąć - zachwiane są proporcje, zamiast tworzyć napięcie, dramaturgię i wprowadzić oczekiwanie punktu kulminacyjnego, wszystko zmywa się w jedną, niezbyt klarowną całość. Jednorazowe przesłuchanie całego albumu to dość ciężkie zadanie, choć oczywiście pod względem czysto muzycznym nie można zespołowi nic zarzucić. Wszystko współgra perfekcyjnie, ścieżka każdego instrumentu wydaje się być dopracowana w najmniejszych szczegółach, sporo jest aranżacyjnych smaczków. Posłuchajmy //War// - apokaliptyczna perkusja, niespokojne dźwięki w tle, dramatycznie wirujące klawisze... byłby świetny podkład do filmu. Na całym albumie jest sporo "orkiestrowych" aranżacji, delikatnych chórków czy nawet wysmakowanego zaangażowania gitar akustycznych (//Revelations//). Halford nie stroni od lirycznych interpretacji (jak w //Sands of Time//, //Lost Love// czy w zwrotkach udanego nawet //Exciled//). Ogólnie dominują utwory w średnim tempie, a nad tym wszystkim góruje niesłychany patos, jakiego nie powstydziłyby się kapele power metalowe (choćby //Pestilence and Plague//). A płyta trwa i trwa... **Nostradamus** stanowi wręcz podręcznikowy przykład przerostu formy nad treścią. Wielka szkoda, bo słuchając jej, nie można oprzeć się wrażeniu, że **Judas Priest** umyślnie oderwali się od swego stricte metalowego image'u by stworzyć wielkie dzieło swojego życia. Ale raz, że czegoś zabrakło, a dwa że czegoś innego jest z kolei zdecydowanie w nadmiarze. No cóż, dobry reżyser kręcąc film dba nie tylko o to by było dużo akcji i dialogów, ale też o to by wszystko było ułożone w odpowiednich proporcjach. Próbowałem zagłębić się w teksty, odpuściłem sobie jednak już po pierwszych dwóch utworach. Takie dosłowne wejście w temat, jak w przypadku //Prophecy// z refrenem //I am Nostradamus// zalatuje wręcz infantylizmem. Nie przekonuje mnie także pomysł śpiewania po włosku części tekstu //Pestilence and Plague// bo brzmi to nieco karykaturalnie. Jako całokształt **Nostradamus** zdecydowanie rozczarowuje. A jakże oceniać concept-album jak nie przez pryzmat całości? Trzeba jednak podkreślić, że na albumie znajduje się sporo wartościowej muzyki i kilka ciekawych utworów jak //Prophecy//, //Persecution//, przebojowy //Visions//, a także interesujących i wciągających muzycznych scenerii jak chociażby //War// czy trochę jednak za bardzo rozciągnięty //Death//. Płyta znajdzie zarówno gorących zwolenników, jak i zdecydowanych przeciwników. Generalnie ta 100-minutowa porcja patetycznego metalu może się okazać nie do przejścia dla fanów nie preferujących takiej stylistyki.
Data dodania: 01-01-2012 r.

Nostradamus

Judas Priest

Data wydania: 2008

Wytwórnia: Sony/Epic

Typ: Album studyjny

Producent: K.K. Downing, Glenn Tipton

Gatunki: