Encyklopedia Rocka

8 / 10

Marcin Budyn

**Glenn Tipton** kojarzy się przede wszystkim z zespołem **Judas Priest** i grą w duecie z K.K. Downingiem w tejże kapeli. Sięgając zatem po płytę **Baptizm Of Fire**, mamy okazję przekonać się jak artysta, pozbawiony wsparcia swoich partnerów z zespołu, sprawdził się w otoczeniu zupełnie nowych muzyków. Jeśli chodzi o tych ostatnich, to pojawiają się tu nie byle jakie nazwiska, że wspomnieć chociażby takie znakomitości, jak Cozy Powell (**Rainbow**, **Black Sabbath**, **Whitesnake**), Billy Sheehan (**David Lee Roth**, **Mr. Big**), John Entwistle (**The Who**) czy Don Airey (**Rainbow**, **Ozzy Osbourne**, **Gary Moore**, **Whitesnake**). Trochę dziwić może, że zbierając tak mocną ekipę, Tipton nie pomyślał o wokaliście i osobiście zajął się śpiewem. Jednak wychodzi mu to całkiem nieźle, zwłaszcza, kiedy zdziera gardło, bo trzeba przyznać, ze możliwości ma spore. Gorzej jak zaczyna śpiewać bardziej łagodnie, przebojowo - wówczas wychodzą jego braki (//Hard Core//, refren //Extinct//), niemniej na tle innych znanych gitarzystów śpiewających na swoich solowych projektach, Glenn przy mikrofonie radzi sobie zupełnie poprawnie. **Baptizm Of Fire** wypełniony jest soczystym heavy metalowym graniem, właściwie od samego początku - riff do //Hard Core// odpowiednio nastraja do słuchania. Mały zgrzyt można poczuć przy coverze //Paint It Black// **Rolling Stones**. Słyszałem już sporo wersji tego numeru w wykonaniu rożnych artystów, ale w tym wypadku punkowo-metalowa łupanka wypada dość blado. Z kolei //Fuel Me Up// zaczyna się od klimatów w stylu **Nirvany**, potem jednak na uszy słuchacza naciera masywny, metalowy czołg. Mocno jest też w //Fuel Me Up// czy //Extinct//. Natomiast bardziej przebojowo robi się w (wbrew tytułowi) //Hard Core// czy //Voodoo Brother// ( w tym utworze w chórkach wspiera Tiptona Whitfield Crane z **Ugly Kid Joe**). W ciężkim, mrocznym //The Healer// przebijają się klimaty orientalne, z kolei w szaleńczym //Kill or Be Killed// Glenn wydaje się wręcz naśladować... Roba Halforda. Prawdziwą kulminacją płyty jest utwór tytułowy, nagrany zresztą w najlepszym składzie: Tipton/Sheehan/Powell/Airey. To, co wyprawia tam gitarzysta, przyprawia o zawrót głowy - dzikie zagrywki, ultraszybkie pasaże, neoklasyczne figurki, imponujące akrobacje na gryfie... Pozostali muzycy starają się dotrzymać kroku Tiptonowi - warto zwrócić przy tym uwagę na grę Sheehana. Gwoli uzupełnienia dodam jeszcze, że na zakończenie dostajemy najspokojniejszy na płycie, piosenkowy //Left for Dead//. Trzeba przyznać, że **Glenn Tipton** serwuje naprawdę interesujący materiał. Osobiście sięgam po ten album chętniej, niż po produkcje Priest z Timem "Ripperem" Owensem. Solidna porcja heavymetalowego grania, podparta niebanalnymi umiejętnościami wybitnych muzyków.
Data dodania: 01-01-2012 r.

Baptizm Of Fire

Glenn Tipton

Data wydania: 1997

Wytwórnia: Warner Music

Typ: Album studyjny

Producent: Glenn Tipton, Mark Dodson

Gatunki: