Znakomite podsumowanie ówczesnej kariery **Dire Straits**. I jednocześnie demonstracja mocy. Rozbudowane, piękne kompozycje znane z płyt studyjnych zyskały tu dodatkową oprawę. Dzieje się jeszcze więcej, w jeszcze bogatszy sposób je odegrano, nierzadko wtrącając jakieś dodatki. Rozbudowano zresztą skład, stąd słychać rzeczy, których w oryginałach być nie mogło, jak choćby klawiszowe motywy w //Sultans of Swing//. Nie zabrakło tu chyba żadnego hitu z tamtego etapu kariery zespołu, chociaż wszystkiego zmieścić się nie dało. Rozbrzmiewa więc //Telegraph Road//, //Tunnel of Love//, //Once Upon a Time in the West// czy //Private Investigations// - wszystkie w wyjątkowo ekspresyjnie zagranych wersjach. Cieszy obecność przepięknego //Love Over Gold//, cieszy mocniejsze uderzenie w kończącym zasadniczą część koncertu //Solid Rock//. Potem mamy już tylko spokojne zakończenie w postaci //Going Home//, motywu z filmu **Local Hero**. Jednak ważniejszy od doboru utworów jest ogólny klimat całości. Koncert pięknie się rozwija, jak dobrze wyreżyserowany spektakl. Emocje są umiejętnie dawkowane, co słychać po reakcji widowni. Czuć prawie namacalną więź pomiędzy publiką, a muzykami i jest to piękne zjawisko. Właśnie ten nieuchwytny element czyni ten album wyjątkowym. Alchemia.