Encyklopedia Rocka

7 / 10

Paweł Tkaczyk

Po eksperymencie w postaci **When The Wind Blows** przyszedł czas na drugi w pełni premierowy materiał Rogera Watersa. Ku zaskoczeniu wielu fanów postanowił on zrezygnować z pokazania się po raz kolejny od strony zgorzkniałego, widzącego świat w czarnych kolorach człowieka i dodać do swojej muzyki trochę radości. Należy tu zdecydowanie podkreślić słowo "muzyki", ponieważ w warstwie tekstowej to nadal znany i lubiany Roger Waters. **Radio K.A.O.S.** to concept album opowiadający o niepełnosprawnym młodzieńcu i czasach zimnej wojny. Album ma także znaczenie symboliczne. Przed premierą Waters przegrał proces z dawnymi kolegami z **Pink Floyd** o prawa do nazwy zespołu. W związku z tym oczekiwania były różne. Jedni sądzili, że z tego powodu Waters przeniesie swoją frustrację na płytę i jeszcze większa dawka pesymizmu niż dotychczas odeśle go w muzyczny niebyt i na emeryturę. Inni sądzili, że Waters zbierze w sobie wszelkie twórcze siły i będzie chciał zrobić poważna konkurencję ukazującemu się niemalże w tym samym czasie **A Momentary Lapse Of Reason** (ostatecznie **Radio K.A.O.S. wydane zostało 3 miesiące wcześniej). Gdzie leży prawda? Myślę, że dokładnie pośrodku. Waters nie odszedł co prawda od destrukcyjnej tematyki w swoich tekstach, jednak ilość goryczy była zdecydowanie mniejsza niż do tej pory. Sprawiał wrażenie artysty, który po prostu chce opowiedzieć jakąś historię związaną z zimną wojną, a nie kolejną dawkę posępnych historii ponurego człowieka. Ilość kompozycji tez mogła dziwić. Tylko osiem, a do tego wszystkie w zupełnie normalnym, "piosenkowym" czasie. Szok nastąpił jednak po pierwszych dźwiękach albumu. Sporo elektroniki, modnej w muzyce tamtych czasów. Roger Waters zawsze wydawał się być człowiekiem, który nigdy nie ulegnie żadnej modzie, nigdy nie zrobi niczego celowo w taki sposób, by sprzedać album przypadkowemu słuchaczowi, a tutaj... Jednak bez obaw. **Radio K.A.O.S.** brzmi co prawda dość nowocześnie jak na 1987 rok, jednak wszystko jest tutaj dobrane w odpowiednich proporcjach, jak najbardziej ze smakiem i pod względem brzmienia nic nie razi. Album przedstawia dość ciekawą mieszankę. Pierwsze //Radio Waves// sprawia wrażenie wyjętego prosto z dyskoteki. Prosty, syntetyczny rytm z domieszką prawdziwych instrumentów brzmi jednak bardzo ciekawie, a sam refren jest po prostu przebojowy. Równie świetne jest //Home// (w którego tekście pojawią się Warszawa) czy genialne //The Tide Is Turning//. Przepiękna, subtelna kompozycja, której prawdziwe walory przyjdzie jeszcze odkryć podczas koncertowego **The Wall Live In Berlin**. //Who Needs Informaton// spokojnie mogło by znaleźć się na **The Wall**. Mocny, wyrazisty refren z ciekawą partią saksofonu sprawia naprawdę świetne wrażenie. //Sunset Strip// jest dla tych, którzy lubią delikatne i dość wesołe kompozycje, balansujące na krawędzi ballady i delikatnego popu. //Me or Him// i //The Powers That Be// skierowane są już do bardziej otwartych fanów Watersa - oba utwory nacechowane są raczej ekstrawagancją i arogancją w głosie, niż znanymi dotychczas smutkiem i nostalgią. //Four Minutes// zdecydowanie odstaje od reszty. Żeński wokal i dość ponury, pejzażowy podkład stanowią interesujące połączenie i zdecydowanie urozmaicającą **Radio K.A.O.S.**. Mimo tych wszystkich plusów powiedzieć należy zdecydowanie, że drugi album Rogera Watersa jest raczej dziwny i co najgorsze, znakomity w momencie premiery, ale już nie później. Ilekroć słucham **Radio K.A.O.S.** nie mogę oprzeć się wrażeniu, że album nie przetrwał próby czasu. Ponad dwadzieścia lat po premierze brzmi zdecydowanie przestarzale i typowo dla drugiej połowy lat 80-tych w muzyce popularnej, co nie jest dziś niestety zbyt dobrze postrzegane. Nowości w instrumentarium dziś budzą tylko uśmiech na ustach i traktowane są w kategoriach muzycznej tandety. Same kompozycje też tworzą bardzo zróżnicowany zbiór, jednak nie sprawiają wrażenia spójnej struktury. Raczej przypadkowych utworów, które wiąże warstwa tekstowa i aranżacje. **Radio K.A.O.S.** trzy miesiące po premierze zostało zdecydowanie i bezapelacyjnie zmiażdżone, przez **A Momentary Lapse Of Reason** autorstwa oczywiście jego dawnych kolegów, a wtedy wrogów z **Pink Floyd**. Biorąc pod uwagę te wszystkie cechy stwierdzam, że **Radio K.A.O.S.** określić można większą ilością minusów niż plusów, dlatego epitety średni i dość przeciętny są idealnymi określeniami w stosunku do tego materiału, choć warto zapoznać się z zawartością, ponieważ jest to Waters jakiego nigdy wcześniej i nigdy później już nie słyszano.
Data dodania: 01-01-2012 r.

Radio K.A.O.S.

Roger Waters

Data wydania: 1987

Wytwórnia: EMI

Typ: Album studyjny

Producent: Roger Waters, Ian Ritchie, Nick Griffiths

Gatunki:

  • rock