Encyklopedia Rocka

10 / 10

Paweł Tkaczyk

**In The Flesh** jest albumem dokumentującym amerykańską część trasy z 2000 roku, która dwa lata później zawitała także do Polski. Roger Waters postanowił trochę odświeżyć wówczas pamięć o sobie i zebrał do występów jak zwykle świetny zespół, w skład którego weszli dobrze znani z wcześniejszych występów z nim Graham Broad czy Andy Fairweather-Low oraz kilku muzyków współpracujących niegdyś z **Pink Floyd**, takich jak Snowy White czy Jon Carin. Patrząc na skład nie można jednak oprzeć się wrażeniu, że Waters zapatrzył się na swoich dawnych kolegów, ponieważ dobrał zespół niemalże bliźniaczo podobny do tego, którym dysponowali Gilmour, Wright i Mason po reaktywacji **Pink Floyd** bez jego udziału. Każda pozycja jest identycznie zdublowana, mamy nawet trzyosobowy chórek żeński. Waters zaserwował swoim fanom mieszankę kompozycji solowych oraz repertuaru **Pink Floyd** ze zdecydowaną przewagą drugiej opcji. Jednak miło, że nie starał się na siłę odwzorowywać wszystkich kompozycji, a postanowił zagrać je po swojemu. Nie znaczy to wcale, że różnią się one w swojej strukturze. Po prostu słychać, że gra je zespół złożony ze świadomych muzyków, którzy mają swój styl i nie starają się zwyczajnie odtwarzać pierwowzorów. To, że nie zabrakło szerokiego grona reprezentantów z **The Wall** i **Dark Side Of The Moon** nikogo nie dziwił. Zaskoczył natomiast fakt obecności kilku kompozycji z **The Final Cut**, **Wish You Were Here** czy **Animals** z całym //Dogs// na czele, czy też czegoś z dalekiej przeszłości czyli //Set the Controls for the Heart of the Sun//. Waters ze swoim zespołem dokonali niewątpliwie niezwykłej sztuki. Wszystkie kompozycje zawarte na albumie jedną nogą tkwią mocno i pewnie w tym, co znamy z albumów **Pink Floyd**, a drugą w delikatnej, przystępnej dla każdego stylistyce, przez co nie zawsze przecież łatwymi w odbiorze utworami może zachwycić się każdy. Zrezygnowano z paranoidalno-psychodelicznej otoczki z początku działalności **Pink Floyd**. Nie mogło zabraknąć kilku cudownych kompozycji z solowej twórczości byłego lidera **Pink Floyd**. Szkoda jednak, że nie ma żadnego reprezentanta **Radio K.A.O.S.**, chociażby chyba najbardziej znanego i przystępnego zarazem //The Tide is Turning//. Jest za to przepiękne //Every Stranger's Eyes// z **The Pros And Cons Of Hitch Hiking**, będące chyba jedyną na tyle radosną kompozycją z tego bądź co bądź posępnego albumu, żeby wejść do ówczesnego programu koncertowego. Znalazło się też czterech reprezentantów ze zdecydowanie najlepszego **Amused To Death**. Jest kompozycja tytułowa zagrana z takim samym rozmachem i taką samą siłą co oryginał, trochę złagodzone //The Bravery Being out of Range//, przepełnione goryczą identycznie jak w oryginale //It's a Miracle// oraz pełne artyzmu //Perfect Sense//, podczas którego Waters zdaje się czuć jak ryba w wodzie. Nie zabrakło też perełki w postaci niepublikowanej kompozycji **Each Small Candle**. Przepiękny i smutny zarazem utwór świetnie zamyka całość. Album jako całość prezentuje się znakomicie i nie ustępuje kompletnie niczym wydanemu wcześniej przez **Pink Floyd**, **P.U.L.S.E.**, a zdecydowanie bije na głowę sztuczna i sterylne **Delicate Sound Of Thunder**. Na zdecydowany sukces **In The Flesh** złożyły się na pewno znakomity repertuar, świetne aranżacje i mistrzowskie wykonania grupy Watersa. Zdecydowanie polecam każdemu, nie tylko fanom samego artysty i **Pink Floyd**.
Data dodania: 01-01-2012 r.

In The Flesh

Roger Waters

Data wydania: 2000

Wytwórnia: Columbia

Typ: Album koncertowy

Producent: James Guthrie

Gatunki: