4 / 10
RafaĹ Biela
Niezbyt często się zdarza, żeby zespół nagrywał dwie akustyczne płyty w karierze. Coś takiego stało się udziałem **Wilków**, którzy w 1994 roku wydali album **Acousticus Rockus**, a po 15 latach, za namową telewizji MTV, ponownie zmierzyli się z wyzwaniem grania bez prądu.
W zasadzie to ciekawa sytuacja, bo pozwala zobaczyć co zmieniło się przez te lata. Dostajemy więc cztery utwory powtórzone z pierwszej akustycznej płyty (//Cień w dolinie mgieł//, //Beniamin//, //Folkowy// i //Son of the Blue Sky//), niegrane wtedy //Eli Lama Sabahtani//, pięć utworów z płyt po reaktywacji, jeden cover (//Heart of Gold// **Neila Younga**) i jedną premierę. Ta ostatnia, czyli kompozycja //Obudź mnie//, niestety wypada bardzo blado. A reszta?
Wykonanie instrumentalne jak zawsze bez zarzutu, gorzej z wokalem. Gawliński nigdy nie dysponował wielkim głosem, ale nadrabiał pasją i autentycznością. Teraz można odnieść wrażenie, że śpiewa zmęczony życiem, zmanierowany wokalista o mizernych możliwościach. Zbyt często głos mu się załamuje, jest słaby i bez wyrazu. Szkoda, bo 15 lat temu to także wokal Roberta decydował o wyjątkowości wilczej muzyki.
To tak naprawdę początek litanii narzekań. Niestety, większość wykonań wypada płasko i blado, jakby zupełnie uciekła gdzieś moc tych utworów. Smutno słucha się takiego //Eli Lama Sabahtani//, które z podniosłej, natchnionej pieśni zmieniło się w usypiającą kołysankę. Także //Beniamin// nie ma swego dawnego uroku, co jeszcze podkreśliła śpiewająca gościnnie Reni Jusis, która kompletnie się w tym utworze nie odnalazła. Już lepiej wypadła Kasia Kowalska, ale //Cień w dolinie mgieł// i tak nie ma w tym wykonaniu nawet połowy dawnej magii.
A nowsze utwory? Chyba najlepiej wypada otwierające płytę //Fajnie że jesteś//, w swoich przeciągłych, leniwych frazach ma sporo uroku. Udane jest też dynamiczne //Love Story//. Pozostałe utwory niestety zawodzą. Nawet hitowe //Baśka// czy //Bohema// jakoś w tych wersjach nie przekonują, nie wspominając o bezbarwnym już w oryginale //Zostać mistrzem//.
Właśnie - dobór utworów jest jednym z gwoździ do trumny. Na ostatnich płytach **Wilki** straciły wiele ze swojej wyjątkowości, ale jednak znalazło się tam trochę ciekawych kompozycji. Praktycznie żadna z nich nie została tu wykorzystana. Set jest nużący i nieciekawy, tak jak i wykonanie. Mimo bogatych aranżacji, dobrze komponującej się z zespołem sekcji dętej i fajnych chórków, całość sprawia wrażenie zagranego bez większego zaangażowania. Odbiór całości jeszcze bardziej psuje nieporadna i do tego pocięta przez realizatora konferansjerka Roberta.
Nie udało się powtórzyć unikalnego, mistycznego klimatu, jaki miała muzyka **Wilków** przed laty. Brak młodzieńczego entuzjazmu i tej szczerości, którą emanował dawniej Gawliński. Wszystko to sprawia, że dziś **Wilki** zdają się być jednym z wielu przeciętnych, poprockowych polskich zespołów. Szkoda.
Data dodania: 01-01-2012 r.
Wilki
Data wydania: 2009
Wytwórnia: Pomaton EMI
Typ: Album koncertowy
Producent: brak danych
Gatunki:
- rock