Po komercyjnym sukcesie **The Final Countdown** i **Out Of This World** płyta **Prisoners In Paradise** sprzedała się bardzo przeciętnie. Klasyczny heavy metal ustąpił miejsce na rynku święcącemu właśnie triumfy nurtowi grunge, a rok po wydaniu płyty zespół **Europe** się rozpadł. Ktoś patrząc na rozwój sytuacji mógłby pomyśleć, że to wydawnictwo musiało być słabe. Nic bardziej mylnego, zespół stanął tym razem na wysokości zadania i nagrał naprawdę dobrą, rockową płytę. Wraca do muzyki **Europe** dynamika i moc, gitary brzmią głośno, tak jak trzeba, kompozycje zaskakują świeżością i energią. Ale **Europe** to **Europe** i jak zwykle dostajemy cały zestaw niezwykle chwytliwych, przebojowych melodii, aktualna receptura na muzyczne hity smakuje znacznie bardziej niż ta z okresu **Out Of This World**. Tempest udowadnia, że wciąż potrafi śpiewać agresywnie, Marcello ma tym razem znacznie większe pole do popisu, nie raz zachwycając szybkimi rajdami palców po gryfie. Utwory utrzymane są w żwawym rytmie i nie brak elektryzującego rockowego hałasu, aczkolwiek bez wycieczek w jakieś zdecydowanie metalowe rejony. W zasadzie płyta jest dość równa, brak większych wzlotów i upadków. Jeśli chodzi o moich osobistych faworytów to wymieniłbym fantazyjny //Halfway to Heaven// i wykrzyczany, zadziorny //Got Your Mind in the Gutter//, kojarzący się trochę z **Whitesnake**. Trudno też nie zwrócić uwagi na tytułowy //Prisoners in Paradise// w którym wita klimatyczne, stonowane intro i zaskakujący, folkowy motyw na gitarze. Warto zwrócić uwagę na kończący album utwór //Girl from Lebanon// z klimatycznymi klawiszami w tle refrenu, zaczynający się od partii gitary solowej żywo kojarzącej się ze stylem gry Davida Gilmoura. **Prisoners in Paradise** należy polecić wszystkim fanom melodyjnego heavy metalu i hard rocka. Osobiście lubię ten album. Powiedziałbym nawet, że to mój ulubiony w pierwszym okresie działalności **Europe**, choć może brak na nim przeboju na miarę //The Final Countdown//. Można się zastanowić, co by było, gdyby płyta ta ukazała się 2-3 lata wcześniej...