7 / 10
Piotr Rawski
Przypadek debiutu **Stiltskin** po raz kolejny potwierdził maksymę mówiącą o tym, że sukces rodzi się w bólu. Materiał na krążek **The Mind's Eye** Peter Lawlor napisał na długo przed jego wydaniem w 1994 roku. I cóż z tego, kiedy przez wiele miesięcy zespół nie mógł znaleźć odpowiedniego wokalisty. A gdy już znalazł Raya Wilsona - faceta obdarzonego naprawdę sporymi możliwościami - okazało się, że żadnej wytwórni nie interesuje wydanie albumu kolejnego grungowego zespołu. Członkowie **Stiltskin** usłyszeli również, że ich singiel //Inside// nie ma szans stać się hitem... Parę miesięcy później utwór królował na europejskich listach przebojów.
Niekwestionowanym bohaterem albumu jest autor i aranżer wszystkich kompozycji, jakie znalazły się na krążku – Peter Lawlor, który ponadto samodzielnie nagrał większość partii instrumentalnych. Z niezłym, trzeba przyznać, skutkiem. O wirtuozerii nie może być jednak mowy – nie oszukujmy się, zawartość **The Mind's Eye** to muzyka prosta, zazwyczaj oparta na schemacie akustyczna, melancholijna zwrotka i mocny gitarowy refren. Zbudowany w ten sposób jest chociażby drugi singiel promujący to wydawnictwo - //Footsteps//. Dzięki znakomitemu refrenowi piosenka łatwo wpada w ucho i jest wprost stworzona na koncerty. To samo można powiedzieć o wielu innych kompozycjach, jak chociażby //Horse//, //Scared of Ghosts// czy przejmujące, okraszone ładną solówką Lawlora //Sunshine and Butterflies//.
Tylko nieznacznie od wyżej wspomnianego schematu odbiega główny sprawca sukcesu **Stiltskin** - //Inside//. Charakterystyczny gitarowy riff, niemal rapowana zwrotka, zapadający w pamięć refren i znakomity wokal Wilsona (który na **The Mind's Eye** śpiewa w bardzo nietypowy dla siebie sposób) – tak w dużym skrócie można opisać tenże utwór. Kompozycja z pewnością bardzo dobra, ale czy aż tak wyróżniająca się na tle całości, jak sugerują krytycy albumu? Ocenę pozostawiam Czytelnikowi.
Płyta, mimo że dość równa, zawiera niestety kilka słabszych pozycji, jak chociażby nudny, zupełnie niepasujący do pozostałych utworów trzeci singiel promujący album - //Rest in Peace// czy usypiające, nijakie //An Illusion//. Niepotrzebne wydają się również nic niewnoszące //Intro// oraz równie nieudane, psychodeliczne zwieńczenie krążka - //Prayer Before Birth//.
Wspomniałem wcześniej, że bohaterem płyty jest niewątpliwie Peter Lawlor. Celowo nie dodałem wówczas, że jest on również odpowiedzialny za jej produkcję. Niestety, brzmienie albumu dalekie jest od ideału, co dziwi zważywszy na późniejsze sukcesy Water Music, jako wytwórni obsługującej między innymi stację BBC czy Igrzyska Olimpijskie w Atenach.
Słuchając **The Mind's Eye** trudno nie oprzeć się wrażeniu, że to wszystko gdzieś już jednak było. W istocie, zespół wyraźnie inspirował się wielkimi ówczesnej sceny grunge jak **Nirvana** czy grupy związane ze sceną Seattle. Czy może to być jednak zarzut? Któż się bowiem na nich wówczas nie wzorował...
Pewien recenzent napisał kiedyś, że na **The Mind's Eye** znajdziemy dwa utwory. Jeden znakomity (//Inside//) i jeden nieudany, zagrany na dziesięć różnych sposobów. Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Debiut **Stiltskin**, mimo że nie wnosi niczego nowego do gatunku, jest płytą dobrą. Warto przesłuchać.
Data dodania: 01-01-2012 r.