3 / 10
RafaĹ Biela
Pisałem, że są nadzieją na urozmaicenie naszej sceny rockowej. Dostrzegałem w nich potencjał pozwalający wierzyć, że odegrają na niej znaczącą rolę. Z ogromną przykrością muszę przyznać się do błędu.
Debiutancki **Nieból** był czymś świeżym i ciekawym, porcją przebojowego rocka czy wręcz metalu na bardzo wysokim poziomie. Druga płyta niezbyt udanie powielała ten schemat, dlatego z niecierpliwością czekałem na trzeci autorski materiał - to przysłowiowe być albo nie być dla zespołu. I jeśli rozpatrywać **Innych** w tych kategoriach, to **Totentanz** raczej powinno nie być.
Przede wszystkim, zespół zupełnie zmienił styl. Nie ma mocnych gitar, nie ma porywających refrenów, co samo w sobie nie jest niczym złym. Złe jest za to pozostawienie w zamian pustki. **Inni** to godzina jałowego, usypiającego grania o niczym. Stylowo najbliżej im chyba do **Myslovitz** (co ujawniali już na **Zimnym Domu**), ale tylko stylem, bo poziomem do kapeli Rojka i Myszora bardzo daleko. Dostajemy więc raczej spokojne klimaty, proste gitarowe podkłady, rytmicznie walczykujące (//Za wszelką cenę//, //Normalnie zwariować//, //Ona//). W założeniu towarzyszyć temu miały zwiewne, urokliwe melodie, śpiewane łagodnym głosem, jednak ten zamiar niezbyt się udał. Rafał Huszno śpiewa wokalem zmęczonym i matowym, nadużywając wątpliwej jakości falsetu (//J%Q//), kiedy indziej schodzi w niskie jak na niego rejestry (//Galerianka//), lub ucieka w harmonie wokalne (//Za wszelką cenę//, //Pierwsza stacja koniec//). Dawny mocny, drapieżny śpiew odszedł w zupełne zapomnienie, podobnie jak chwytliwe refreny. Jakąś pozostałość mamy jeszcze we fragmentach //Wiem// i //Pierwsza stacja koniec//, ale to tylko namiastka. //Wiem// ujawnia zresztą kolejny grzech - nadmierne rozdęcie i rozmycie kompozycji. W świetle tego wszystkiego na dalszy plan schodzi fakt, że otwierające płytę //Może warto// to kolejny po //Zimnym domu// przykład recyklingu prostego riffu z **The Cranberries**.
Gdybym na siłę miał szukać pozytywów... byłoby ciężko. Może kilka fragmentów udało się trochę bardziej i przyzwoicie realizuje zamiar nagrania delikatnych, urokliwych utworów. Takie są //Lawendowe pola// - utwór przeciętny, ale przynajmniej nie irytuje. Bo takie na przykład J&Q, brr...
Zadziwia mnie, z jaką konsekwencją **Totentanz** niszczy własną muzykę. Trzeba mieć dużo samozaparcia, żeby nagrać tyle monotonnych, jednostajnych podkładów i tyle banalnych melodii na jednej płycie. Smutna to konstatacja w obliczu niewątpliwego talentu i pasji, jakie pokazali na debiucie. Niestety nie stali się ani nową **Comą**, ani nowym **Myslovitz**. Stali się kolejnym przeciętnym zespołem, o którym za parę lat mało kto będzie pamiętał. Chyba, że zdarzy się cud, czego mimo wszystko im życzę. Ale zmienić trzeba dosłownie wszystko.
Data dodania: 01-01-2012 r.
Totentanz
Data wydania: 2011
Wytwórnia: Mystic Production
Typ: Album studyjny
Producent: Leszek Ĺuszcz
Gatunki:
- rock