5 / 10
PaweĹ Tkaczyk
Już w 1986 roku, mniej więcej w czasie nagrywania przez **Iron Maiden** albumu //Somewhere In Time//, Adrian Smith dał się poznać jako muzyk, którego ciągnie ku klimatom amerykańskiego rocka, co można było zauważyć chociażby w kompozycjach //Reach Out// czy //That Girl// wydanych na stronach B singli promujących wspomniane dzieło. Nie inaczej było na płycie pobocznego projektu Adriana - **A.S.A.P.**.
Na //State Of Mind// - debiutanckim albumie nowej grupy Smitha niewiele ulega zmianie, jednak czas który minął od wydania wspomnianych dzieł zrobił swoje, w wyniku czego i brzmienie całości jest zupełnie inne i produkcja jest bardziej na czasie. Nowy szyld działalności był więc jak najbardziej uzasadniony.
Otwierający album //Sins Of Your Father// sprawia, że jest to album wart każdych pieniędzy. Jest to naprawdę kapitalna kompozycja z melodyjnymi zaśpiewami w refrenie i dość ciężkim brzmieniem gitar. Dalej niestety jest już gorzej. Zdarzają się ciekawe kompozycje, jak w większości akustyczny //Western Shore// czy melodyjny, heavymetalowy //City Of Light// ale generalnie reszta piosenek to już papka składająca się z amerykańskiego rocka i utworów brzmiących, jakby ktoś chciał naśladować płyty **Black Sabbath** z Tonym Martinem w roli wokalisty. W efekcie otrzymujemy muzyczny "groch z kapustą", 10 kompozycji teoretycznie utrzymanych w jednej konwencji, jednak wyraźnie słychać, że zespół usilnie chciał zróżnicować ten album.
Niemniej jednak takiej kombinacji dobrze się słucha, zwłaszcza jeśli ktoś szuka muzyki niewymagającej specjalnego zaangażowania, czegoś co będzie dobra ścieżką dźwiękową umilającą w tle jakąś pracę. Nie ma co bowiem ukrywać - w większości jest to niestety album bezpłciowy, z którego niewiele się zapamięta, poza małymi wyjątkami wspomnianymi wyżej.
Mimo wszystko warto zapoznać się z muzyką, jaką serwuje nam grupa Smitha, chociażby po to aby uświadomić sobie że muzycy tejże grupy potrafią sami o siebie zadbać i mają coś ciekawego do powiedzenia na muzycznym rynku, prezentując ciekawe autorskie granie, nie budzące absolutnie żadnych skojarzeń ze standardami żelaznej dziewicy.
Data dodania: 01-01-2012 r.