7 / 10
Marcin Budyn
//**2XS**// pełna jest hardrockowej werwy, aczkolwiek zamiast charakteryzującej rocka lat 70. surowości mamy tu gładkie, selektywne brzmienie i spory udział instrumentów klawiszowych. No cóż, w końcu to już lata 80. Nie ma jednak co się zniechęcać, ta płyta brzmi naprawdę dobrze. Chociażby taki //Love Lead to Madness// to uroczy, przebojowy, rockowy numer i co istotne, nowocześnie brzmiący jak na tamte czasy. Z pewnością jest to jeden z najlepszych utworów jakie **Nazareth** nagrali w tej dekadzie.
Nie brak tu siły ognia, by wspomnieć chociażby o //Boys in the Band//, dynamicznym, pędzącym numerze z rozjuszonym jak za dawnych dobrych czasów McCaffertym za mikrofonem i z fajnie zaaranżowanymi klawiszami, z drugiej strony jest też niesamowicie wpadający w ucho poprockowy //Games//, który z czasem nabiera większego rozmachu. W pamięć zapada także //Lonely in the Night//, choć tu akurat trochę przeszkadza nadmierna ilość dźwięków klawiszowych, jest za to niezwykle chwytliwy, galopujący refren. W zasadzie ilość partii klawiszowych i wyeksponowanie ich kosztem gitar to pewien problem tego albumu i momentami rzeczywiście to drażni. Posłuchajmy np. takiego //Preservation//, gdzie dyskotekowy rytm, partie klawiszowe i syntezatorowe, oraz przysładzający McCafferty przywołują skojarzenie z muzyką spod znaku... **Modern Talking**.
Specjalne miejsce należy się kultowej balladzie //Dream on//, która swego czasu dotarła na sam szczyt notowania na liście przebojów Programu 3 Polskiego Radia i do dziś jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych znaków firmowych **Nazareth**. To gładki, nastrojowy utwór z wyraźnie odciśniętym piętnem lat 80. Niemniej jednak zarówno ta piosenka jak i wspomniany już //Love Leads to Madness// to ostatnie duże hity **Nazareth**.
Warto sięgnąć po tę płytę.
Data dodania: 01-01-2012 r.