Encyklopedia Rocka

9 / 10

Rafał Biela

Płyta – legenda. Przez zdecydowaną większość fanów i krytyków regularnie wybierana najlepszą płytą **Metalliki** i jedną z najlepszych, najważniejszych płyt w historii metalu. Jednym słowem ideał, a trudno się recenzuje ideały. Tym bardziej, jeśli się ich za takie nie uważa. Napiszę to od razu na wstępie, żeby nie było wątpliwości – **Ride The Lightning** jest dla mnie lepszą płytą. **Master Of Puppets** to tylko kalka swojej wspaniałej poprzedniczki. Owszem, kalka twórcza, dojrzała i niezwykle dopracowana, ale jakość samych kompozycji pozostawia jednak trochę do życzenia. Z racji wieku nie mogę pamiętać momentu wydania tej płyty, ale na miejscu ówczesnych fanów byłbym jednak trochę zawiedziony. Album rozpoczyna utwór //Battery//, zbudowany według schematu dwa lata wcześniejszego //Fight Fire With Fire// – najpierw delikatny, akustyczny wstęp, a potem thrashowa sieczka. Na drugiej pozycji na obydwu płytach melduje się szybka, przebojowa kompozycja tytułowa. Potem jest coś wyraźnie wolniejszego (//For Whom The Bell Tolls// - //The Thing That Should Not Be//), a pod numerem czwartym kryje się ballada (//Fade To Black// - //Sanitarium//). Po kilku kolejnych utworach, pod koniec płyty pojawia się kawałek instrumentalny (//Call Of Ktulu// - //Orion//). Hmmm... Można powiedzieć, że **Metallica** ma swój styl budowania klimatu na płycie, że kontynuuje sprawdzone rozwiązania... ale jednak lekko trąci to brakiem nowych pomysłów. Więc może chociaż kompozycje? Otwierającego płytę //Battery// nie ma za co skrytykować, ale utwór nie daje też szczególnych powodów do zachwytu. Ot, po prostu dobry, energetyczny kawałek. Zdecydowanie najlepsze, co zespół ma do zaoferowania na tym albumie, to tytułowy //Master Of Puppets//. Wspaniała, ponad ośmiominutowa kompozycja, gdzie muzycy swobodnie operują nastrojami, prowadząc słuchacza od rewelacyjnej thrashowej jazdy z przebojowymi ścieżkami wokalnymi, przez spokojną, urokliwą część środkową, gdzie czarują akustyczne motywy, melodyjne sola i świetne harmonie gitarowe, aż do potężnej, skandowanej kulminacji i powrotu do ostrego grania. W między czasie dostajemy porcję fenomenalnych riffów, które na stałe weszły do kanonu metalu, zresztą podobnie jak cały utwór, na pewno jeden z najwspanialszych, jakie ten zespół kiedykolwiek nagrał. Zaraz po tej uczcie, dostajemy również niezwykle udane //The Thing That Should Not Be//, gdzie gitarzyści popisują się inwencją w wymyślaniu świetnych riffów, a nietypowa ścieżka wokalna tworzy specyficzny, wciągający klimat. Całość utrzymana jest w średnim tempie, co niejako przygotowuje słuchacza do //Welcome Home (Sanitarium)//, wspaniałej metalowej ballady z godnym uwagi tekstem. Niestety, kolejnym równie udanym punktem albumu jest dopiero przedostatni utwór, instrumentalny //Orion//, który może nie jest tak dobry jak //The Call Of Ktulu//, ale świetnie trzyma w napięciu... i jakoś zawsze bardziej go lubiłem. Pozostałe kompozycje naprawdę nie wyróżniają się niczym szczególnym i są zaskakująco nijakie w porównaniu z porażającą pierwszą częścią płyty. Owszem, metalowym ortodoksom może podobać się thrashowa młócka, jaką zespół prezentuje tam przez większość czasu, ale mam wrażenie, że jest to czad pozbawiony jakiejś głębszej treści, takie granie dla grania. Zabrakło pomysłów na wypełnienie płyty naprawdę dobrymi kompozycjami, a wielka szkoda. Wśród zalet //Master Of Puppets// zwykło wymieniać się muzyczną dojrzałość, stopień rozbudowania kompozycji, znakomitą produkcję, a nawet fantastyczną, monumentalną okładkę. Wszystko to prawda, jednak wobec składającego się właściwie z samych killerów, zwartego i równego dzieła, jakim było **Ride The Lightning**, blask **Master Of Puppets** trochę blednie. Obecność genialnego utworu tytułowego nie jest w stanie zatuszować nijakości //Lepper Massiah//. Niewątpliwie warto, a nawet trzeba mieć ten album na półce. Zawiera fragment najpiękniejszych lat thrash metalu jak i samego zespołu. Jest też jednocześnie ostatnim dziełem "prawdziwej" **Metalliki**, w składzie z nieodżałowanej pamięci Cliffem Burtonem, którego basowe partie podnoszą atrakcyjność płyty. Jednak każdemu, kto bezrefleksyjnie przyjmuje opinię, że to najlepszy krążek tego zespołu, radzę dokładnie posłuchać **Ride The Lightning**.
Data dodania: 01-01-2012 r.

Master Of Puppets

Metallica

Data wydania: 1986

Wytwórnia: Elektra

Typ: Album studyjny

Producent: Metallica, Flemming Rasmussen

Gatunki: