6 / 10
Marcin Budyn
Po dwudziestu latach nastąpił przełom i zespół po raz pierwszy dokonał istotnej roszady w składzie - zasłużonego dla grupy gitarzystę i producenta Manny'ego Charltona zastąpił Billy Rankin. Co prawda nowy gitarzysta był już członkiem formacji w latach 80. teraz jednak jego rola w grupie była z pewnością nieporównywalnie większa. Rezultat? Muzyka zespołu jest bardziej rockowa, materiał jest dość równy. Choć może to i tak nie jest coś, co by rzucało na kolana, to jednak po ostatniej dekadzie w wykonaniu **Nazareth** nową płytę można uznać za "niezłą".
Jak już wspomniałem, płyta jest dość równa i bardzo rockowa. Już w pierwszym utworze //Hire I Fire// mamy solidną motorykę i mocny, gitarowy riff. Podobnie jest w //Right Between the Eyes// i kończącym album //Cry Wolf//. Utrzymany w średnim tempie //Do You Wanna Play House// przypomina nieco kilka starych hitów **Nazareth**, swoich fanów znajdzie też lekki i żwawy //Keeping Our Love Alive//. Ponadto, jest przyzwoita ballada //Every Time It Rains//. Szczególnie w ucho wpada zaś //Cover Your Heart//, który przypomina nieco ówczesne wielkie hity **Van Halen** (nawet wokal McCafferty'ego jest momentami bardzo podobny do głosu Sammy'ego Hagara). Trochę ciężaru płycie dodaje wolno toczący się //Lap of Luxury//, zaś nieco oryginalności dostajemy w //The Rowan Tree/Tell Me That You Love Me//, gdzie jak za dawnych czasów **Nazareth** wplatają odrobinę szkockiego folkloru.
Jako bonus znalazła się na płycie nowa wersja super hitu grupy //This Flight Tonight// autorstwa **Joni Mitchell**, tym razem bardziej masywna i heavymetalowa. Z pewnością jest to coś czego warto posłuchać. Jeśli chodzi o album jako całość to trudno mi jednak wskazać jakiś szczególnie udany utwór, niemniej trudno też wskazać jakąś wpadkę. //**No Jive**// to płyta równa, po prostu rockowa i za to **Nazareth** ma u mnie małego plusa.
Data dodania: 01-01-2012 r.