Encyklopedia Rocka

7 / 10

Marcin Budyn

**Nazareth** w latach 80. przyzwyczaili fanów do nagrywania płyt słabych, w końcu jednak przyszła stopniowa zwyżka formy, zwieńczona ostatecznie całkiem niezłym albumem //**Boogaloo**// z 1998 roku. Jeśli pominąć odstraszającą okładkę, to nowa odsłona **Nazareth** wypada całkiem optymistycznie. No i przede wszystkim zespół jest po prostu sobą i gra muzykę, która sprawia mu przyjemność. Zaczyna się mocno, kąśliwy, pulsujący //Light Comes Down// w wydzierającym się McCaffertym na pierwszym planie z pewnością należy do najciekawszych pozycji na płycie i wśród dokonań **Nazareth** z lat 90. Nie ma co narzekać na kolejny na albumie //Cheerleader// rozpędzony numer z plumkającym pianinem w tle. W //Lover Man// nasuwa się za to skojarzenie z **Aerosmith**. Tym razem również nie brak odrobiny skocznego folku (//Talk Talk//). Najbardziej intrygującą odsłoną nowego **Nazareth** jest jednak kołyszący //God Save the South//, oparty na bluesowej stylistyce, urozmaiconej nieco "dęciakami", gdzie nie brak ani zadziornych partii gitarowych, ani wokalnej ekspresji McCafferty'ego. Nie mogło na albumie zabraknąć i ballady, tym razem jest to mocno patetyczna //May Heaven Keep You//, która umieszczona została na końcu płyty. Trochę świeżości i finezji zwłaszcza w grze solowej wnosi nowy gitarzysta Murrison, tradycyjnie mocnym punktem grupy jest zaś Dan McCafferty, który jak zwykle gdzie się tylko da zdziera gardło (choćby wspomniany //Light Comes Down//, //Open up Woman// czy //Waiting//). Płyta jest bardzo pozytywna i dobrze się jej słucha. No i wydaje się być odrobinę bardziej interesująca niż poprzednie dwa, niezłe przecież albumy.
Data dodania: 01-01-2012 r.

Boogaloo

Nazareth

Data wydania: 1998

Wytwórnia: Steamhammer/SPV

Typ: Album studyjny

Producent: Nazareth

Gatunki: