Encyklopedia Rocka

7 / 10

Paweł Tkaczyk

Muzycy **Iron Maiden** w latach 80., czyli czasach swojej największej świetności, stronili od wydawania jakichkolwiek podsumowań swojej muzycznej kariery. Przełamali się dopiero w 1996 roku, wydając bardzo dobrze przyjęte //**Best Of The Beast**//. Później nie było już równie spójnej i trafionej kompilacji, jednak kilka pozycji mniej lub bardziej udanych na rynek trafiło, między innymi wydana w 2008 roku //**Somewhere Back In Time**//. Złośliwi twierdzą do dziś, że był to tylko pretekst do zagrania kolejnej trasy koncertowej. I choć mimo wszystko było to całkiem niezłe wydawnictwo, niesmak budziło całkowite pominięcie utworów z pierwszych dwóch płyt w oryginalnych wersjach. Zastąpiono je tymi, które znamy z albumów koncertowych, w których udziela się za mikrofonem oczywiście Bruce Dickinson. Taka sytuacja nie dawała większej nadziei na umieszczenie na części drugiej kompilacji utworów z ery Blaze'a Bayleya w wersjach oryginalnych. I jak się później okazało – całkiem słusznie... Trzy lata po części pierwszej na sklepowe półki trafiła druga odsłona nowego podsumowania muzycznej kariery **Iron Maiden** w postaci, co dziwne, dwupłytowego albumu //**From Fear To Eternity - The Best Of 1990-2010**//. Głosu Blaze'a Bayleya tu jednak nie usłyszymy. Albumu niestety nie słucha się z wypiekami na twarzy, a złożyło się na to kilka powodów. Po przesłuchaniu całości wyczuwa się totalny brak spójności, który był obecny na poprzednich albumach kompilacyjnych **Iron Maiden**. Kompozycje ułożone są nie tyle niechronologicznie, co kompletnie bez pomyślunku. Kolejnym problemem na pewno jest brak utworów w wersjach oryginalnych z albumów //**The X Factor**// oraz //**Virtual XI**//. Po powrocie Bruce'a Dickinsona w 1999 roku bardzo często grywano kompozycje z tamtej ery na koncertach, więc i wybierać było z czego w wersjach live bez Blaze'a. Po trzecie, nie sposób oprzeć się pewnemu smutnemu wrażeniu. Otóż, jest to pierwszy zbiór kompozycji z okresu po największych latach świetności czyli od momentu kontrowersyjnej //**No Prayer For The Dying**// przez epokę Blaze'a, po najnowsze dokonania grupy, w tym wydany niedługo przed tą kompilacją, budzący skrajne emocje //**The Final Frontier**//. Mimo wszelkich zachwytów nad tym, co działo się w tym okresie, porównanie takich kompilacji na zasadzie lata 80. kontra wszystko to, co później, jest niestety brutalne. Ale do rzeczy... Wybór kompozycji wydaje się być oczywisty. Zespół kierował się prawdopodobnie kryterium: to co na singlu, to co najbardziej znane. Pominięto niestety "głos ludu" i tak na przykład poza trzema oczywistymi reprezentantami //**No Prayer For The Dying**// brakuje bardzo lubianego przez fanów //Mother Russia//, ale widać zespół nie bardzo przepada za tą kompozycją, ponieważ nigdy nie została ona zagrana na żywo. Jest to jednak trochę zrozumiałe, ponieważ tekst totalnie się zdezaktualizował, w przeciwieństwie do opowiadającego prawie o tym samym słynnego //Wind of Change//, grupy **Scorpions**. Śpiew o pogrążonej w klęsce Rosji zabrzmiałby dziś przynajmniej niesmacznie... Z //**Fear Of The Dark**// także mamy wybory oczywiste, szkoda jednak, że nie zdecydowano się na wersję z Blazem. Mam tu na myśli znakomite wykonanie //Afraid to Shoot Strangers// z nim za mikrofonem, które według wielu prezentuje się o wiele lepiej niż oryginał. Z //**The X Factor**// i //**Virtual XI**// mamy znakomite wersje koncertowe, znane z //**Rock In Rio**// w postaci //Sign of the Cross// i //The Clansman// oraz kapitalne //Man on the Edge//, wykonane podczas trasy //**Ed Hunter Tour '99**//. Brakuje zdecydowanie //Futureal// z tych samych koncertów. W przypadku //**Brave New World**// sytuację mamy podobną, jednak także odczuwa się brak chociażby //Ghost of the Navigator//. Spokojnie można było zastąpić duszne i mozolne //Blood Brothers//, które jako takiego kolorytu nabrało dopiero w wersjach koncertowych (tu mamy wersję studyjną), jednak być może Steve Harris jest bardzo przywiązany do osobistego wydźwięku tej kompozycji... //**Dance Of Death**// reprezentują zdecydowanie trzy najbardziej znane kompozycje z tego albumu. Szkoda jednak, że znakomite //Paschendale// nie zostało zaprezentowane w świetnej, koncertowej wersji z //**Death On The Road**// czy chociażby z orkiestrą, która ma jeszcze więcej rozmachu i patosu. Zwłaszcza, że pojawiła się ona na singlu //No More Lies//, który w samej Polsce ukazał się tylko w dwustu egzemplarzach i nie każdy na do niej łatwy dostęp. Z dwóch ostatnich albumów także wybory mamy oczywiste, chociaż mnie brakuje trochę na przykład //Lord of Light//, które spokojnie można było "zmieścić" na miejscu niezbyt lubianego //Different World// czy mniej znanego szerszej publice //These Colours Don't Run//. Przyczepię się jeszcze na koniec do jednej rzeczy. Ten dwupłytowy album, wydany ciężko powiedzieć w jakim tak naprawdę celu, nie wprowadza kompletnie niczego nowego. Nie ma tu żadnej wersji, która nie byłaby ogólnie znana. No, może wyjątkiem jest //Man on the Edge//, może nie każdy słyszał ten utwór w takim wykonaniu. Szkoda, że zespół nie pokusił się o dołożenie czegoś nowego, jak w przypadku utworu //Virus// dołożonego do //**Best Of The Beast**//, który zebrał znakomite recenzje. Zastrzeżenia co do doboru utworów, to tak naprawdę błahostki, głównym problemem tej składanki jest, jak podkreślałem na początku to, że całość nie brzmi spójnie. Ciężko powiedzieć czy jest to wynik po prostu złego ułożenia numerów. A może po prostu wszystko co zdarzyło się po latach 80. nie wypada już tak znakomicie na tle najbardziej znanych kompozycji wypełniających podobne albumy **Iron Maiden**?
Data dodania: 01-01-2012 r.

From Fear To Eternity - The Best Of 1990-2010

Iron Maiden

Data wydania: 2011

Wytwórnia: EMI

Typ: Składanka

Gatunki: