Encyklopedia Rocka

5 / 10

Paweł Tkaczyk

Muzycy **Riverside** nie zapomnieli o uczczeniu dekady swojej działalności i wydali minialbum z trzema premierowymi kompozycjami, który początkowo dostępny był tylko podczas trasy koncertowej. //**Memories In My Head**//, bo tak zatytułowane jest nowe wydawnictwo, ostatecznie trafiło na sklepowe półki pewnie dla tych, którzy na koncertach Dudy i spółki pojawić się nie mogli. O ile ilościowo jest skromnie, to czas kompozycji jest imponujący. Dwie trwają około dziesięciu minut, a jedna aż dwanaście. Pierwsze skojarzenia oczywiście nasuwają się same - //**Anno Domini High Definition**//. Czy muzycznie jest podobnie? //**Memories In My Head**// jest dziełem bardzo spokojnym i melancholijnym, więc ci, którzy oczekiwali karkołomnych improwizacji i rozwlekłych, progresywnych kompozycji mogą czuć się zawiedzeni. Duda z kolegami sprawiają tutaj wrażenie, jakby miotali się pomiędzy własnym, niezmiennym stylem a melancholijnym duchem **Pink Floyd** z okresu //**Wish You Were Here**//. W rzadko pojawiających się, ostrzejszych momentach nasuwają się również skojarzenia z grupą **Tool**. Kompozycje jednak nie zachwycają. Nie można oprzeć się wrażeniu, że zespół przestał mieć na siebie pomysł w najlepszym momencie kariery, kiedy to coraz silniej wdziera się na światowe rynki muzyczne, by ugruntować swoją świetną pozycję z czasów dwóch pierwszych płyt. Po przesłuchaniu //**Memories In My Head**//... paradoksalnie nie ma żadnych wspomnień w głowie. Muzyka jednym uchem wlatuje, a drugim wylatuje. Zaczyna się jednak dobrze. Muzycy postarali się o ciekawe zabiegi stylistyczne już w otwierającym album //Goodbye Sweet Innocence//. Słuchacz ma wrażenie, że przenosi się do jakichś niepublikowanych elementów //**Wish You Were Here**// wspomnianego wcześniej **Pink Floyd**. Nadzieja z czasem rośnie i czeka się z każdą sekundą na coś "połamanego", iście progresywnego czy coś mocniejszego i znakomitego kompozytorsko, jak to było na najlepszym według mnie do tej pory //**Second Life Syndrome**//. Niestety, nic takiego się nie dzieje. Melancholia, melancholia i jeszcze raz melancholia. Słaba melancholia. A w następnym //Living in the Past// także nic się nie dzieje. Nie ma żadnych charakterystycznych elementów, nic nie zapada w pamięci, a Duda snuje swoją spokojną, cichą opowieść. Całości dopełnia rozwleczone do granic //Forgotten Land//. Ten spokój, atmosfera głębokich przemyśleń były z pewnością zamierzone. Problem w tym, że to są po prostu trzy słabe kompozycje. Niestety, **Riverside** zdaje się zjeżdżać po równi pochyłej swojej popularności. Od kapitalnego //**Second Life Syndrome**// muzycy miotają się między zamknięciem we własnym stylu, a chęcią zaprezentowania się z trochę innej strony. //**Memories In My Head**// to niestety nieciekawa dawka bardzo spokojnej muzyki osadzonej, jak zawsze w przypadku **Riverside**, w nurcie neoprogresywnego rocka.
Data dodania: 01-01-2012 r.

Memories In My Head

Riverside

Data wydania: 2011

Wytwórnia: Metal Mind Productions

Typ: Album studyjny

Producent: Magdalena Srzednicka, Robert Srzednicki, Riverside

Gatunki: