Mamy 1992 rok i płytę //**Keep the Faith**// w rękach. Słychać, że nastąpiła pewna zmiana w muzyce grupy z New Jersey. Brzmienie **Bon Jovi** jest mniej metalowe. W sumie to już nie jest w ogóle metalowe, forsownych riffów jest tu jak na lekarstwo i choć dominują raczej żywe tempa utworów, to gitara rytmiczna nie gra już takiej istotnej roli jak w starszych nagraniach, często oddając pole ciepło brzmiącym partiom basu. No, jest parę wyjątków od wspomnianej reguły, ale o tym zaraz... W ucho wpadają łagodne, przyjemne przeboje jak //I Believe// czy //In These Arms//. Inny duży hit z tego albumu, //I'll Sleep when I'm Dead// to taki popowy numer z oszczędnym akompaniamentem, co z perspektywy czasu nie wydaje się być niczym szczególnym - takich utworów w twórczości **Bon Jovi** na następnych płytach będzie jeszcze więcej... Najbardziej wchodzi do głowy niewątpliwie kompozycja tytułowa, z pulsującym basem na wstępie, chwytliwą linią melodyczną i rozpędzoną sekcją rytmiczną. Podobać się może kołysząca ballada //Bed of Roses//, a są jeszcze kolejne, solidnie polukrowane piosenki jak //I Want You//. Rockowego pazura mamy za to w ciętym //If I Was Your Mother// gdzie mamy w końcu jakiś metalowy riff, dzikie gitarowe wtrącenia i... dla odmiany "smyczkowe" wstawki w paru miejscach. Refren za to brzmi jak **Def Leppard**. Czadu płycie dodaje też podparty mocnym, ciosanym riffowaniem //Fear//. Uwagę przykuwają nastrojowe harmonie we wstępie //Dry County// (przez moment nasuwa się skojarzenie z //Kayleigh// **Marillion**), który trwa aż 10 minut, co w twórczości tego zespołu jest ewenementem. W jego drugiej połowie trochę miejsca zostawione jest instrumentalistom i swoją biegłością w grze na gitarze może wykazać się Richie Sambora. Warto przy kupowaniu płyty zwrócić uwagę, czy jest to wersja z kompozycją //Save a Prayer// charakteryzującą się galopującym rytmem, klimatycznym akompaniamentem, przetworzonym głosem Jona Bon Jovi i intrygującym refrenem. Płyta w ostatecznym rachunku jest dość równa i bardzo przyjemna w odbiorze, fanom **Bon Jovi** na tym albumie niczego z pewnością nie zabraknie.