5 / 10
Marcin Budyn
Już rzut oka na spis tytułów znajdujących się na //**Burn The White Witch**// uświadamia, że ta płyta to kolejny klon poprzednich koncertówek grupy. Praktycznie są to te same tytuły plus //Dr. Phibes// dodany na wstępie //Angel of Death// (aczkolwiek warto zauważyć jeszcze, że jest też fragment //Devil's Tower// wpleciony w końcówce //Angel Witch//. No ale cóż, jest znowu inny skład, a może i brzmienie w końcu trochę lepsze?
I rzeczywiście, tym razem materiał jest dobrze wyprodukowany, gitary brzmią soczyście, całość jest selektywna, słychać dobrze publikę czynnie wspomagającą zespół na scenie (fajne wrażenie robi choćby dośpiewywanie słów w refrenie //White Witch// czy //Angel Witch//). Martwi za to kiepska forma wokalna Kevina Heybourne'a, który nawet gubi niektóre wersy utworów. Brakuje też tej werwy i energii słyszalnej choćby na //**Angel Witch Live**//, można odnieść wręcz wrażenie, że Heybourne jest już po prostu zmęczony karierą i pcha ten "wózek" na siłę.
Po płytę //**Burn The White Witch**// być może warto sięgnąć ze względu na lepsze brzmienie w stosunku do innych nagrań koncertowych tej grupy. Generalnie jednak co tu ukrywać - nie jest to najlepsza forma **Angel Witch**.
Data dodania: 01-03-2012 r.