5 / 10
PaweĹ Chmielowiec
Zespół Dave'a Chandlera wraca dokładnie po siedemnastu latach od ostatniej studyjnej płyty. A jeśli ktoś czekał na album z wokalnym udziałem Scotta Weinricha, to trzeba dorzucić jeszcze pięć. Oczekiwania fanów mają zatem prawo być duże. Szczególnie, że po takim czasie i setkach epigonów, którzy po nich wyrośli, **Saint Vitus** wciąż stoi na piedestale należąc do najważniejszych tuzów tej muzyki.
Po tym doniosłym wstępie czas w końcu zadać bolesny cios. //**Lillie F-65**// to spore rozczarowanie. W XXI wiek zespół wchodzi oczywiści solidnie zakonserwowany. Instrumentarium pozostaje klasyczne (gitara, bas, perkusja, wokal), a muzyka ponura, surowa, potężna i przepełniona sabbathowskim duchem. Dokładnie tak jak na każdej z wcześniejszych płyt. To akurat jest słuszne. Tego oczekiwaliśmy. Strona kompozycyjna pozostawia jednak wiele do życzenia.
Lepiej broni się pierwsza połowa płyty. Otwierający //Let Them Fall// to bodajże najbardziej udane nagranie w zestawie, co nie znaczy, że powala na kolana. Osobiście życzyłbym sobie czegoś mocniejszego i bardziej zadziornego, jak na przykład //Blessed Night//. Ostatecznie pogłaskać można jeszcze ciężko kroczący //The Bleeding Ground//, ale to też trochę na siłę. Reszta albumu to nudnawa, jednowymiarowa papka, z której nie udało mi się nic wyłowić. Oczywiście miło znów posłuchać wyjątkowego brzmienia gitary Chandlera i jego solówek. To jednak za mało. Serce krwawi, gdy słucha się kiełkujących pomysłów (//The Waste of Time//), których zwyczajnie nie dopracowano.
Na pewno po części winić można Scotta "Wino" Weinricha. O ile, jak zwykle, znakomicie wypada on przy mikrofonie, tak kompozycyjnie jego udział wydaje się być raczej jałowy. Melodycznie nic tu się nie dzieje. No cóż. Chyba nie tylko moim zdaniem muzyk ten zbytnio rozdrobnił się w różnych projektach, co owocuje średnimi produkcjami (**Premonition 13**, **Shrinebuilder**).
Najzagorzalsi fani mogą nie zgodzić się z tą recenzją, ale nawet oni będą narzekać na długość płyty. Powrót po tylu latach z zaledwie półgodzinnym materiałem wydaje mi się lekko niepoważny. W zestawie jest siedem kompozycji, z czego dwie okazują się instrumentalnymi (o ile trzy i pół minuty gitarowych sprzężeń w //Withdrawl// można nazwać tym mianem). Ten zabieg zapewne miał nawiązywać do czasów świetności hard rocka. Do takich albumów, jak //**Master Of Reality**//.
Data dodania: 12-05-2012 r.
Saint Vitus
Data wydania: 2012
Wytwórnia: Season Of Mist
Typ: Album studyjny
Producent: Tony Reed
Gatunki:
- doom metal