Wiadomość o wydaniu kolejnego albumu koncertowego **Iron Maiden** nie była specjalnym zaskoczeniem. To już czwarte tego typu wydawnictwo od powrotu Dickinsona do składu w 1999 roku. O ile //**Rock In Rio**// będące zapisem znakomitej trasy, świeżo zebranego wówczas składu czy //**Flight 666**//, przypominające najlepsze czasy zespołu w nowym wydaniu, bronią się same, to //**Death On The Road**// czy właśnie //**En Vivo**// już niekoniecznie. W tych przypadkach sprawdza się stare porzekadło, że promując średni album raczej ciężko o dobrą trasę. Album //**The Final Frontier**//, który był promowany na tym tournee, spotkał się z mieszanym przyjęciem. Jedni wychwalali zespół za pójście bardziej progresywną drogą kosztem typowego, melodyjnego stylu **Iron Maiden**. Drudzy twierdzili, że grupa nie ma zwyczajnie pomysłu na siebie i zasłania przesadnie skomplikowanymi kompozycjami swoją artystyczną niemoc. Koncert z Chile to taka mieszanka nowego materiału oraz w zasadzie tego, co znamy z //**Rock In Rio**//. Nie ma nawet jednej, ciekawej niespodzianki, wszystkie kompozycje zostały wykonane identycznie jak to bywało w przeszłości do tego stopnia, że słuchając przedstawiania składu w //Running Free// miałem wrażenie, że słucham //**Live At Donington**// czy //**A Real Live/Dead One**//. Na //**En Vivo**// słychać, że Harris i spółka nie mają, przynajmniej w tej chwili, w sobie siły na wykrzesanie czegokolwiek ciekawego, brak im ochoty aby sięgnąć po jakieś starsze kompozycje, którymi jeszcze kilka lat temu sypali jak z rękawa podczas tournee wspominającego cztery pierwsze płyty. Niestety, ta płyta to wszechobecna i wszechogarniająca nuda. Nie wiem komu są potrzebne podobne wydawnictwa. Ideę //**Flight 666**// można było jeszcze zrozumieć, ale //**En Vivo**// to pomyłka pod każdym względem. Jeśli zespół zdecydowałby się na uwiecznienie w tej sposób każdego tournee, to byłoby to zrozumiałe. Ale w tej sytuacji jedyny argument jaki mi przychodzi na myśl, to kolejna promocja //**The Final Frontier**//, któremu bądź co bądź równie słaba koncertówka nie pomoże.