7 / 10
Marcin Budyn
Czwarta płyta **Europe** nagrana po powrocie grupy na światowe sceny, dowodzi, że szwedzcy rockmani mają się dobrze i utrzymują wciąż równą formę twórczą. Nie trzymają się przy tym zbyt kurczowo tych samych rozwiązań - //**Bag Of Bones**// jest nieco lżejsza od swoich poprzedniczek, niemniej trzyma wciąż wysoki poziom. Tempest i koledzy po prostu wiedzą jak nagrywać dobre, rockowe piosenki nie popadając przy tym w zbytni schematyzm i poprockową sztampę.
**Europe** stosuje tu powszechny proceder, dając na sam początek najbardziej smakowite kąski. Takie //Riches to Rags// świetnie nastraja do słuchania, jest to żwawy numer, oparty na niezbyt forsownym riffie z wpadającą w ucho melodią, zawadiackim głosem Joeya Tempesta i szałową solówką Johna Noruma. Jeszcze lepszy jest numer drugi //Not Supposed to Sing the Blues//. Zaczyna się od krwistego, heavymetalowego riffu, a z czasem robi się... bluesrockowo i można poczuć klimaty starego dobrego **Whitesnake**. Żeby było jeszcze ciekawiej w pewnym momencie partie klawiszy fundują nam iście orientalny klimat. A zaraz potem jest numer trzy //Firebox// z kotłującym się gitarowym riffem i przejmującymi partiami klawiszy w tle na wstępie, nieco patetyczną linią melodyczną i znów odrobiną orientalnych brzmień w środku utworu.
Potem wciąż jest dobrze, choć już może nie aż tak wciągająco. Zaczynające się bardzo balladowo //Bag of Bones// zalatuje nieco **Bon Jovi**. Trochę bluesa jest w //My Woman My Friend// (znów przychodzi tu skojarzenie z dokonaniami Davida Coverdale'a). //Demon Head// pobrzmiewa hard rockiem lat 70. (te organy w tle), z kolei króciutkie, //Drink and a Smile// oparte jest na akompaniamencie gitar akustycznych i zadziornym śpiewie Joeya. Trochę więcej gitarowej energii przynosi //Doghouse// i //Mercy You Mercy Me// z dudniącym riffem i wykrzyczanym refrenem. Jest też całkiem udana ballada //Bring It All Home// umieszczona na koniec albumu. Zestaw utworów na płycie uzupełnia instrumentalny, półminutowy //Requiem//, gdzie w roli głównej występuje klawiszowiec Michaeli.
Bardzo pozytywna, przyjemna w odbiorze płyta.
Data dodania: 01-09-2012 r.