Encyklopedia Rocka

9 / 10

Paweł Tkaczyk

**Metallica** należy do tej grupy zespołów, które osiągając praktycznie wszystko co jest do osiągnięcia w danym gatunku muzycznym, nie potrafią przez wszystkie lata swojej działalności wydać "normalnego" koncertowego albumu. Szansę na stanie się koncertówką z prawdziwego zdarzenia miało właśnie **Live Shit**. Rzecz w tym, że zamiast standardowego albumu otrzymaliśmy przepięknie wydany zestaw w formie imitacji skrzynki do transportu sprzętu na trasie koncertowej, w którego skład wchodziły 3 płyty, 3 kasety video, kilkudziesięciostronicowy album, imitację wejściówki za kulisy oraz szablon z wizerunkiem symbolu zespołu - Scary Guya. Jak się łatwo domyślić taki zestaw musiał sporo kosztować, cena okazała się na tyle zaporowa, że fani uznali to wydawnictwo jako okolicznościowy box dla kolekcjonerów. Co prawda reedycja z 2002 roku nie jest już tak pięknie wydana, ale nie przeszkadza to w żądaniu za ten zestaw równie zaporowej ceny. Czy warto zatem wydawać pokaźną ilość pieniędzy na to wydawnictwo? Materiał został zarejestrowany podczas trzech koncertów w 1993 roku, promujących album **Metallica**, a które miały miejsce w Mexico City. Grupa była wtedy w szczytowej formie, co doskonale słychać na albumie - wszystko jest odegrane idealnie, bez najmniejszych w zasadzie wpadek. Repertuar został dobrany naprawdę starannie. Są utwory reprezentujące wszystkie pięć albumów wydanych do momentu koncertu. Całość genialnie otwiera //The Ecstasy Of Gold// z repertuaru Ennio Morricone (puszczone z taśmy jako intro) i niesamowicie energetycznie wykonany hit //Enter Sandman//. Dalej zespół nie zwalnia i serwuje wszystkie swoje najlepsze kawałki, takie jak //Seek And Destroy//, //Fade To Black//, //One// czy utwór tytułowy ze świetnego **Master Of Pupptes**. Nie zabrakło też coverów, które **Metallica** zawsze chętnie wykonywała i wykonuje dziś, w postaci //Am I Evil?// czy wieńczącego całość //Stone Cold Crazy//. Nawet solo basowe Jasona jest naprawdę ciekawe i nie nudzi, jak często to bywa w przypadku podobnych popisów. Dla mnie najmocniejszym momentem koncertu jest //Justice Medley// czyli iście genialna kompilacja kompozycji z **...And Justice For All** w postaci //Blackened//, //Eye Of The Beholder//, //Harvester Of Sorrow// czy tytułowego utworu. Ogólnie **Live Shit** można uznać za świetny album koncertowy, ale nie pozbawiony wad. Po pierwsze układ kompozycji wydaje się być bardzo chaotyczny. Kolejna sprawa to moim zdaniem zbyt gładkie ukazanie twórczości grupy. W tamtym czasie, mimo kapitalnej formy muzycznej, **Metallica** nie miała już tego pazura i jadu na scenie, jakim cechowała się w latach 80-tych. Głos Hetfielda wydaje się być zbyt spokojny a ogień wydobywający się z głośników jest też jakby mniejszy. Oczywiście jeśli nie odniesiemy się do starych występów zespołu, wszystko wypada bardzo dobrze. Podsumowując: jest to naprawdę świetna pozycja jednak cena w tym wypadku jest zdecydowaną przesadą, nawet mimo dołączonego świetnego materiału video.
Data dodania: 01-01-2012 r.

Live Shit: Binge & Purge

Metallica

Data wydania: 1993

Wytwórnia: Elektra

Typ: Album koncertowy

Producent: James Hetfield, Lars Ulrich

Gatunki: