Różnie się wiodło grupie **Kiss** od czasu wydania //**Alive II**// w 1977 roku. Bywały lepsze momenty, bywały gorsze, ale czy z maskami czy bez, **Kiss** zawsze było przede wszystkim zespołem koncertowym i aż dziwne, że na kolejną płytę live trzeba było czekać aż do 1993 roku. Od razu widać tu, że mamy do czynienia z odmienionym zespołem, nie ma już słynnych makijaży, a setlista zdominowana jest przez nagrane od 1982 roku numery. Mamy tu **Kiss** w świeżym, ale też bardzo mocnym składzie personalnym, z Brucem Kulickiem obsługującym gitarę solową i z Erikiem Singerem za zestawem perkusyjnym. Dominuje materiał z lat 80., z naciskiem na promowaną wówczas płytę //**Revenge**//. Mamy więc potężny, stricte metalowy //Creatures of the Night// rozgrzewający na samym starcie, mroczny, //Unholy//, superprzeboje //Heaven's on Fire//, //I Was Made For Loving You//, //Forever// czy //Lick It Up//, wykrzyczany razem z publicznością //I Live It Loud//, podniosły //God Gave Rock'N'Roll To You II//, gitarową aranżację amerykańskiego hymnu czy wreszcie piękną, ekspresyjną balladę //I Still Love You//. Do wyboru utworów większych uwag nie można mieć, no chyba że do //I Just Wanna// (choć wyraźnie słychać, że Paul, Gene i koledzy dobrze się bawili na koncertach grając ten numer). Z klasyków starego **Kiss** jest tu zamaszyście wykonany //Deuce//, siarczysty //Watchin' You// i oczywiście nieśmiertelne: //Rock and Roll All Nite// oraz kapitalnie zagrany //Detroit Rock City//. Pewne co niektórym może brakować jeszcze paru starych numerów, bo i w zasadzie pojemność kompaktowego krążka pozwalałaby coś jeszcze tu wrzucić, niemniej koncertowy cykl "Alive" trzyma wciąż poziom.