7 / 10
PaweĹ Tkaczyk
Rob Halford od momentu rozpoczęcia działalności pod swoim własnym nazwiskiem w 2000 roku dba dość dobrze o swoich fanów. Mimo zapracowania w **Judas Priest**, znajduje czas na premierowe nagrania, które regularnie przeplata kolejnym albumami koncertowymi. Trudno się dziwić takiemu obrotowi sprawy. Po latach eksperymentów pod szyldami takimi, jak **Two** czy **Fight** powrócił albumem **Resurrection** na heavy metalowe salony w glorii i chwale.
**Live At Saitama Super Arena** to kolejny album koncertowy grupy Halforda po znakomitym **Live Insurrection** i równie dobrym **Live At Anaheim**. Wydawnictwo, niestety, zawiera w zasadzie wierną, lecz okrojoną kopię setlisty z czasów promocji **Resurrection** z kilkoma nowymi kompozycjami.
Album ma zdecydowanie dwa plusy. Pierwszy to kilka utworów nigdy wcześniej niepublikowanych w wersjach live, z albumów **Made Of Metal** czy **Metal God Essential**. Drugim jest - tradycyjnie - potężne brzmienie, które po prostu powala.
Minusy? Na pewno setlista. Nie dość, że jest dość krótka, to mocno wtórna. Praktycznie wszystko z tego można znaleźć w niemalże identycznych wersja na **Live Insurrection** (oczywiście poza wspomnianymi wyjątkami). Cały zespół brzmi tu praktycznie niemal identycznie, a Rob Halford zdaje się być nadal w znakomitej formie
Nie przekonuje mnie Roy Z jako drugi gitarzysta, za plecami niekwestionowanego lidera grupy Roba, Mike'a Chlasciaka. O ile styl gry Roya Ramireza (bo tak naprawdę nazywa się Roy Z) znakomicie wpisuje się w konwencję na przykład solowych kompozycji Bruce'a Dickinsona i idealnie współgra z podobnym, bardzo dokładnym i ułożonym stylem Adriana Smitha, to tutaj jest już gorzej. Doskwiera niestety brak feelingu, który miał jego poprzednik, Patrick Lachman czy KK Downing, którego partie odgrywa Roy w grupie Halforda. Konfrontacja z Lachmanem może być dyskusyjna, jednak porównanie z grą Downinga po prostu nie pozostawia złudzeń. Gra Roya Z jest dla mnie w zasadzie największym rozczarowaniem tej płyty. Człowiek, który tchnął "dobrego" ducha w wiele grup, który wygrywał piękne rzeczy na **Accident Of Birth** i **The Chemical Wedding** **Dickinsona**, tutaj wydaje się zwyczajnie nie pasować. Jego interpretacje niektórych klasyków są dość dyskusyjne o partiach solowych nie wspominając.
//**Live At Saitama Super Arena**// to zdecydowanie kompozycja dla fanów Roba Halforda. Mniej zainteresowanym pozostaje skupić się na znakomitym //**Live Insurrection**//.
Data dodania: 23-03-2013 r.